Sama Beger nie pofatygowała się dzisiaj do sądu na rozprawę apelacyjną.
Prokurator wniósł o utrzymanie październikowego wyroku sądu pierwszej instancji. Beger została wówczas uznana za winną płacenia za podpisy pod listami wyborczymi i skazana na 7 tys. zł grzywny.
Głównym dowodem w sprawie było nagranie filmowe dziennikarzy ''Gazety Wyborczej'' , na którym Beger przekazuje działaczce Samoobrony z Szamotuł 240 złotych. Prokuratura uznała, że teza o płaceniu za podpisy pod listami poparcia potwierdzona została przez świadków przesłuchiwanych w sprawie.
Beger się targuje, ile dać za podpisy | wideo
Reporterzy zainstalowali ukrytą kamerę w domu przewodniczącej szamotulskiej Samoobrony Renaty Jankowiak. Ta skarżyła się wcześniej, że Renata Beger naciska na ludzi w terenie, żeby za wszelką cenę dostarczyli jej podpisy poparcia pod listą wyborczą Samoobrony. Listę tę otwierało nazwisko Renaty Beger. Na nagraniu widać, jak Beger płaci Renacie Jankowiak - po złotówce za sztukę.
Po tekście "Gazety" prokuratura wszczęła śledztwo, które zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu w Szamotułach. W październiku 2008 r. Beger została skazana. - Jestem niewinna - skomentowała i odwołała się do sądu w Poznaniu. Ten uznał dzisiaj Renatę Beger za winną. Wyrok jest prawomocny.
- Dowody przeciwko oskarżonej były żelazne - tłumaczył sędzia. - Oskarżona przekazywała pieniądze za zbieranie podpisów, a jej twierdzenie, że płaciła "na benzynę" nijak mają się do rzeczywistości. Obciąża ją m.in. nagranie wykonane przez dziennikarzy.
Niebawem w tym samym Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbędzie się inna rozprawa odwoławcza z Renatą Beger w roli głównej. Chodzi o fałszerstwa wyborcze przed wyborami w 2001 r. Sąd pierwszej instancji uznał już w tej sprawie byłą posłankę za winną i skazał ją na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Beger utrzymuje, że jest niewinna.