Samotne matki oskarżają szefa ośrodka "Betlejemka". Opowiadają, że mężczyzna bił ich dzieci, a kiedy stawały w ich obronie groził im. Według nich przemoc fizyczna była w placówce na porządku dziennym. Wojciech Michnikowski, szef i twórca placówki, bił paskiem nie tylko dzieci, ale również starsze pensjonariuszki ośrodka. Zabierać miał też kobietom renty i emerytury. Sprawa trafiła już do prokuratury. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył wojewoda wielkopolski. Wcześniej podlegli mu urzędnicy weryfikowali doniesienia. - Prowadzono rozmowy z pensjonariuszami, przeprowadzono wizję lokalną, sprawdzono dokumentację. Już możemy powiedzieć, że są braki jeśli chodzi o dokumentacje, którą taka placówka musi prowadzić - mówił w rozmowie z reporterem radia TOK FM Tomasz Stube, rzecznik wojewody.
Michnikowski zdecydowanie odrzuca oskarżenia. Zapewnia, że żadnych zatargów i przemocy w ośrodku nie było. - To są wszystko ogromne pomówienia. Uważam, że prokuratura i sąd najlepiej to wyjaśnią - powiedział. Kobiety, które mieszkają w "Betlejemce" podkreślają, że nie doświadczyły przemocy.