Zarząd PKS Kielce prosi: Zlikwidujcie nas

Nawet 190 osób może stracić pracę w kieleckim PKS-ie. Władze firmy poprosiły o likwidację spółki. - Podstawowa działalność nie przynosi zysku, a kończą się pieniądze - mówi prezes spółki.

Kilka dni temu Rada Nadzorcza dostała wniosek o zgodę na likwidację spółki. Podpisał go zarząd PKS w Kielcach, argumentując to trudną sytuacją finansową spółki. - Rada Nadzorcza nie zgodziła się na to. Trwa proces prywatyzacji i restrukturyzacji, również finansowej. Ministerstwo oczekuje zdecydowanych działań od zarządu, które pozwolą na dalsze funkcjonowanie spółki i poprawę jej sytuacji finansowej - relacjonuje Maciej Wewiór, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa, które jest jedynym udziałowcem kieleckiego przewoźnika.

Ale zarząd spółki nie zamierza rezygnować. - W najbliższych dniach poprosimy o zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, żeby jeszcze raz rozpatrzyć ten wniosek - mówi Anatol Rodak, pełniący obowiązki prezesa w PKS-ie. Tłumaczy, że o zgodę na likwidację poproszono z powodu trudnej sytuacji finansowej spółki. - Firma nie jest zadłużona, ale kończą się pieniądze i w ciągu kilku miesięcy ich zabraknie, bo podstawowa działalność nie przynosi zysków. Chcemy być uczciwi wobec naszych kontrahentów i dostawców paliwa - tłumaczy Rodak. Zapewnia, że firma w stanie likwidacji może działać. - Tu cały czas jest sporo majątku, który można sprzedać. Poza tym niezłożenie takiego wniosku na czas oznacza dla zarządu odpowiedzialność karną i finansową - odpowiada p.o. prezesa.

O tym, że sytuacja w firmie jest trudna, wiadomo od dawna. Poprawił się rok temu, gdy za 18,5 mln zł sprzedano działkę przy ul. Zagnańskiej. Ma tam stanąć centrum handlowe Plaza. Ile pieniędzy z tej transakcji zostało? - Nie mogę zdradzić. Ale spora część poszła na spłatę zadłużenia. Obecna sytuacja to efekt wieloletnich działań w firmie - twierdzi Rodak.

Czy dojdzie do zwolnień? - Na razie nie mamy takich planów. Ale jaka będzie przyszłość, trudno powiedzieć - zapewnia Anatol Rodak. Nie chce również zdradzić, czy sam zrezygnuje ze stanowiska, jeżeli MSP nie zgodzi się na likwidację spółki. - Nie chcę składać żadnych deklaracji. Poza tym cały czas mamy szanse na prywatyzację - podkreśla.

Prywatyzacja rzeczywiście jest możliwa. Ale na pewno nie nastąpi szybko. - Konieczny jest wybór najpierw doradcy prywatyzacyjnego, potem znalezienie inwestora. Możliwe, że uda się to zrobić do końca roku - mówi rzecznik MSP i przyznaje, że na razie nie było nawet ogłoszenia o poszukiwaniu doradcy prywatyzacyjnego.

- Dla mnie to skandal. Najpierw ministerstwo swoimi działaniami odrzuciło pomysł komunalizacji. Nie mówię, że był on najlepszy, ale to był jakiś pomysł. Teraz ich reprezentant mówi o likwidacji, czyli o spieniężeniu majątku i zakończeniu bieżącej działalności. Dla nas oznacza to prędzej czy później zwolnienia - mówi oburzony Zbigniew Zwierzyński, szef "S" w PKS-ie Kielce.