Samochody to żaden luksus

Posłowie chcą się wyrzec 400 złotych podwyżki, bo wszyscy wokół trąbią o kryzysie. A marszałek podkarpacki nawet nie myśli wycofywać się z przetargu, który ogłosił na zakup czterech nowych samochodów. Chce na to wydać 400 tys. zł.

Podkarpacki Urząd Marszałkowski ogłosił już przetarg na zakup czterech samochodów. Trzech osobowych i jednego vana na osiem miejsc. Chce na to wydać około 400 tys. złotych.

- Pieniądze na zakupy inwestycyjne zostały zapisane w budżecie województwa, który został przyjęty przez sejmik. W sumie na cały rok mamy niespełna 1,7 mln złotych na takie wydatki. Z tej puli właśnie są pieniądze na zakup aut - mówi Aleksandra Gorzelak-Nieduży, rzeczniczka prasowa marszałka wojewódzkiego.

Tłumaczy, że decyzja o zakupie nowych samochodów jest podyktowana tym, że część taboru jest już mocno wyeksploatowana. Marszałek Zygmunt Cholewiński jeździ volkswagenem passatem z 2007 roku, który ma na liczniku 117 tys. km. przebiegu. Ten samochód nie będzie jednak wymieniany. - Ale spośród 11 samochodów, które mamy w urzędzie, część ma już ponad 300 tys. km. przebiegu. To już bardzo dużo - podkreśla rzeczniczka.

I dla przykładu podaje passata z 2002 roku, który ma na liczniku 330 tys. km., a także mercedesa vito z 315 tys. km. To są największe przebiegi.

Czy w dobie kryzysu marszałek nie zastanawiał się nad rezygnacją z tych samochodowych zakupów? - W naszym odczuciu te zakupy nie są luksusowym wydatkiem. Nowe auta to bezpieczeństwo i mobilność. Przy starym i wyeksploatowanym taborze trudno o zachowanie tych warunków. Zadań w naszym urzędzie ciągle przybywa, pracownicy jeżdżą po całej Polsce, a także za granicę - tłumaczy pani rzecznik.