W ubiegłym roku do bielskiej Izby Wytrzeźwień trafiło 6244 pacjentów. O 303 więcej, niż w roku 2007. Iwona Kufel, dyrektor placówki wyjaśnia"Kronice", że istotnym powodem było podjęcie przez tę placówkę współpracy z nowymi gminami, na przykład z gminą Brzeszcze w powiecie oświęcimskim.
Ale był też inny powód - rok 2008 był dobrym rokiem dla gospodarki. Edward Brzóska, zastępca dyrektora bielskiej Izby Wytrzeźwień mówi na łamach "Kroniki": statystyki z ostatnich dziesięcioleci pokazują, że dobra sytuacja społeczno-ekonomiczna ma przełożenie na ilość spożywanego alkoholu, a co za tym idzie, na liczbę pacjentów wymagających trzeźwienia pod kontrolą. Na przykład w czasach gierkowskiego ożywienia gospodarczego izba wytrzeźwień pękała w szwach, a w czasach stanu wojennego świeciła pustkami.
Średnio każdego dnia dysponująca 33 łóżkami Izba Wytrzeźwień w Bielsku-Białej miała 17 pacjentów. Ale były i takie dni, gdy wszystkie miejsca były zajęte. Tak było w niektóre weekendy oraz już tradycyjnie, w sylwestra. W ostatnich latach sporo pacjentów zdarza się nawet w takie dni jak Wigilia czy Wielki Piątek.
W bielskiej Izbie Wytrzeźwień dominowali w 2008 roku bezrobotni (blisko 64 procent) i bezdomni (prawie 13 procent). Były jednak tutaj także osoby zajmujące wysokie stanowiska i wykonujące bardzo odpowiedzialne zawody. Najczęstszym gościem tej placówki bywa rodowity Grek, który do Polski trafił w latach pięćdziesiątych. Łącznie zaliczył on już... ponad trzysta pobytów w Izbie Wytrzeźwień.
Serwis Bielsko-Biała poleca: Znowu nietrzeźwa matka. Miała 3,5 promila alkoholu