Adwokat skazanego sugerował, że jego klient jest człowiekiem niezrównoważonym psychicznie i podczas antyrządowej demonstracji "działał pod wpływem masowej psychozy tłumu".
Weteran antysowieckiej rewolucji oświadczył jednak, że dobrze wiedział co robi i uruchomił czołg z zamiarem staranowania policyjnych barykad. - Chciałem pomóc demonstrantom, tak jak w 56 roku. Nie popełniłem żadnego przestępstwa - mówił w sądzie.
Podczas antyrządowych zamieszek w Budapeszcie, które wybuchły przed trzema laty w 50 -rocznicę Węgierskiej Rewolucji, mężczyzna uruchomił stary, 32 -tonowy czołg T-54, który stał w parku jako historyczny eksponat antysowieckiego powstania. Następnie ruszył maszyną na policjantów z Placu Deak-Tere w centrum miasta wzbudzając entuzjazm demonstrantów. Czołg przejechał kilkaset metrów niszcząc tabilce reklamowe i policyjne barykady. Aby zatrzymać czołg policja użyła granatów łzawiących.
W 2006 roku w starciach na ulicach Budapesztu zostało rannych 167 osób. Policja spacyfikowała kilkuset tysięczny tłum ludzi strzelając gumowymi kulami, bijąc demonstrantów pałkami i używając armatek wodnych.