Zatrzasnęła się w dwuczęściowej kabinie stojącej w zakładzie przy ul. Chełmskiej. Obsługa nie mogła jej uwolnić, więc zadzwoniła po strażaków. Na ratunek ruszyło ich sześciu. - Pędzili do tej kobiety szybciej niż do pożaru - śmiał się oficer dyżurny strażaków. Przyznał, że takiej interwencji w historii opolskiej straży pożarnej jeszcze nie było.
Po akcji dowiedzieliśmy się, że kobieta pomimo wysokiej temperatury nie była rozpalona, ale roztrzęsiona. Po uwolnieniu przez strażaków szybko się ubrała i wybiegła z feralnego solarium.
Jak się okazało, wszystkiemu winna była śrubka, która wypadła z kabiny, blokując mechanizm zamykający i otwierający. Strażacy wyjęli drugą śrubkę i w ten sposób uwolnili nieszczęsną klientkę.