Urzędnik ma kłopoty przez film o prezydencie

Przekroczenie uprawnień i osiągnięcie korzyści osobistych z dyskredytowania przeciwników politycznych zarzuciła prokuratura Ewelinie Muzyk-Dzieży, sekretarzowi miasta w Mysłowicach.

Wszystko przez "Moją misję", film opisujący dokonania prezydenta Grzegorza Osyry. Mysłowicki magistrat za jego produkcję i dystrybucję zapłacił ok. 50 tys. zł . Nagrany na płytach ozdobionych wizerunkiem gospodarza miasta został rozesłany do mieszkańców. Film jest o tym, że Mysłowice są "prężnie rozwijającym się ośrodkiem" i miastem sukcesu. Występują osoby, które chwalą władzę za to, że w mieście dzieje się dużo i dobrze, ale padają też nazwiska tych, którym to wszystko się nie podoba. W tym kontekście wymieniono m.in. Gabrielę Kondziałkę, byłą wiceprezydent miasta. Widzowie dowiedzieli się z filmu, że żyje w konkubinacie, z kolei o byłym dyrektorze Miejskiego Centrum Kultury lektor mówi, że leczył się psychiatrycznie.

Filmem zajęła się siemianowicka prokuratura. Prokurator Daniel Hetmańczyk mówi, że w związku z jego wydaniem i dystrybucją zarzuty przedstawiono Ewelinie Muzyk-Dzieża, sekretarz miasta.

- Chodzi o przekroczenie uprawnień i osiągnięcie korzyści osobistych przez nią i inne osoby. Chodzi o korzyści wynikające z dyskredytowania przeciwników politycznych - wyjaśnia Hetmańczyk. Dodaje też, że zdaniem śledczych za film nie powinno płacić miasto. - Polityki nie finansuje się z publicznych pieniędzy. Jeśli ktoś chce takie filmy produkować, to proszę bardzo. Czemu mają jednak za to płacić podatnicy? - mówi prokurator.

Muzyk-Dzieża mówi "Gazecie", że czuje się niewinna.

- Wypełniałam swoje obowiązki i ich nie przekroczyłam. Byłam odpowiedzialna za opracowanie filmu, ale nie odniosłam z tego żadnych korzyści. Chcieliśmy pokazać mieszkańcom, że miasto dobrze się rozwija - mówi sekretarz.Polecamy: Myslovitz wraca w styczniu do koncertowania