Chciałem ostatni raz zobaczyć syna...

Pan Andrzej blisko dwa miesiące temu stracił jedynego syna w wypadku samochodowym. To był pierwszy szok. Drugi przeżył kilka dni później, gdy w warszawskim Zakładzie Medycyny Sądowej zobaczył ciało syna. Dziś zdecydował się o tym opowiedzieć.

Kiedy ktoś, jak syn pana Andrzeja, ginie w wypadku samochodowym, jego ciało przewożone jest właśnie do Zakładu Medycyny Sądowej na ul. Oczki, gdzie poddawane jest niezbędnym zabiegom i sekcji zwłok. Do zakończenia śledztwa czy też czynności prowadzonych przez organy ścigania, nawet rodzina nie ma prawa zobaczyć ciała. Można je okazać dopiero po decyzji prokuratora.

- Normalnie jest tak, że na wydanie ciała do pochówku czeka się czasem i dwa tygodnie. A po takim czasie zwłoki są w złym stanie i nie można się nawet ze zmarłym pożegnać - mówi pan Andrzej - Chciałem zobaczyć mojego syna wcześniej.

Co zobaczył ojciec: stos zwłok, ciała porzucane jedne na drugich, jak psy

W sobotę, po godzinach pracy, pojechał do zakładu, choć wiedział, że nie będzie łatwo tam wejść.

- Normalnie tam można wejść tylko z policją. Pracownik prosektorium nie chciał mnie wpuścić, potem zmienił zdanie, ale pod warunkiem, że nikomu nie powiem o tym, co zobaczyłem. Kilkakrotnie upewniał się czy naprawdę chcę zobaczyć ciało syna. Byłem gotowy. Myślałem, że wprowadzi mnie do środka, a on poprowadził mnie za budynek. Stały tam trzy czy dwa kontenery - opowiada.

- Syn leżał na ziemi, dokładnie tak jak został zabrany z jezdni po wypadku. Nie był ani umyty, ani odpowiednio ułożony, co więcej - nie leżał w chłodni, a po prostu na ziemi. Inne ciała były porzucane jedne na drugich, jak psy. W kontenerach był stos zwłok...Tam nie jest tak jak w telewizji oglądamy, że chłodnie, szuflady, wyjmują i tak dalej. Tam leżą ciała "świeże" i te rozkładające się razem. To jest koszmar. Niby centrum Warszawy, Zakład Medycyny Sądowej, najwyższa półka, a tak naprawdę to, co się tam dzieje, w głowie się nie mieści - mówi pan Andrzej.

Krzysztof Wolicki ze Stowarzyszenia Funeralnego przyznaje, że takie sytuacje choć nie powinny, to jednak mogą się zdarzać. - Może to przypadek jednostkowy, nie wiem, jak to naprawdę wygląda. My jako stowarzyszenie nie jeździmy po szpitalach i kostnicach, i nie sprawdzamy jakie są warunki przechowywania i okazywania ciał.

Kierownik Zakładu Medycyny Sądowej: to nie stos, ciała są gęsto ułożone na półkach

Kierownik Zakładu Medycyny Sądowej dr Paweł Krajewski jest zaskoczony, że panu Andrzejowi - osobie postronnej - udało się w ogóle wejść do środka. - To niedopuszczalne - mówi i próbuje wyjaśnić, co naprawdę zobaczył zrozpaczony ojciec.

- Ciała nie leżą w kontenerach. Wszystkie są przechowywane w specjalnych chłodniach, które rzeczywiście z zewnątrz wyglądają jak ogromne kontenery i osobie postronnej mogą się tak skojarzyć, co nie zmienia jednak faktu, że są to chłodnie. - mówi dr Krajewski. Dodaje, że warszawski Zakład Medycyny Sądowej na ul. Oczki to jedyna taka placówka w województwie mazowieckim.

- Mamy obowiązek przyjąć wszystkie ciała skierowane przez policję czy prokuraturę - mówi. - Zdarza się, że to czasami kilkadziesiąt zwłok w ciągu doby. Ale nikt ich nie rzuca na żaden stos. Trafiają do chłodni, gdzie mogą być po prostu bardzo gęsto ułożone, jedne obok drugich, na specjalnych półkach. Te najniższe zaczynają się 10 centymetrów nad ziemią, co może sprawiać wrażenie, że leżą po prostu na ziemi.

- Nigdy nie zapomnę tego widoku - mówi pan Andrzej wyraźnie poruszony - Trzeba coś z tym zrobić, zadziałać. W naszej tradycji staramy się pochować zmarłych godnie, z poszanowaniem. A w Zakładzie Medycyny Sądowej po prostu się tego nie przestrzega.

Przepisy nie mówią, jak się obchodzić z ciałami zmarłych

Wiadomo, że ciału ludzkiemu należy się szacunek, ale nie ma jednoznacznych przepisów, które regulowałyby te kwestie. Jest wprawdzie ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych, ale pochodzi z 31 stycznia 1959 r. i zawiera tylko ogólne, często nieaktualne zapisy dotyczące tego tematu (np. że trumna powinna być wybita papą, a transport powinien odbywać się wozem konnym). Jest także ustawa o ZOZ z 1991 r. czy rozporządzenie ministra zdrowia z 2006 r., ale mówią one jedynie o "należytym przygotowaniu zwłok".

Łukasz Koperski prezes Polskiej Izby Przedsiębiorców Branży Pogrzebowej potwierdza, że są jedynie ogólne zasady przechowywania ciał ludzkich. - W kostnicach, prosektoriach czy zakładach medycyny sądowej powinny być specjalne chłodnie do przechowywania zwłok z idealną temperaturą od 0 do + 4 stopnie. Natomiast wszelkie inne regulacje są to wewnętrzne przepisy poszczególnych zakładów.

Gdy pytam kierownika Zakładu Medycyny Sądowej o ich własne regulacje w tej sprawie odpowiada, że obowiązują jedynie oczywiste dla wszystkich zasady.

Jak pokazuje przypadek opisany przez pana Andrzeja - nie dla wszystkich te niby oczywiste zasady są takie same.

- Wiem, że tam się dużo ludzi przewija i oni mają obowiązek przyjąć wszystkie ciała, ale przecież jesteśmy w Unii Europejskiej i jakieś standardy powinny obowiązywać - pan Andrzej nie może się pogodzić, z tym, co zobaczył.

Dr. Krajewski zapewnia, że już wiosną będzie budowana cześć nowych pomieszczeń, żeby powiększyć chłodnie. - Te, którymi dysponuje zakład mają ponad dwadzieścia lat i ograniczoną liczbę miejsc. Poza tym placówka aplikuje o środki strukturalne do Unii Europejskiej, tak aby wszystko wyglądało jak na filmach - mówi kierownik Zakładu Medycyny Sądowej.