Wiceprezydent Opola gwiazdą portali dla gejów i lesbijek

Wiceprezydent Opola Arkadiusz Karbowiak stał się w ostatnich dniach nie tylko gwiazdą portali gejów i lesbijek, ale też - paradoksalnie - mocno rozpropagował imprezę, której nie chciał w miejskim ośrodku kultury i pozbył się jej.

Wszędzie na poczytnych pierwszych miejscach jest informacja o tym, że Karbowiak nie zgodził się, aby w Miejskim Ośrodku Kultury w Opolu odbyła się impreza zwana "Żywą biblioteką", gdzie książkami byliby przedstawiciele różnych mniejszości, w tym seksualnych. Karbowiak uznał, że współorganizator imprezy - Lambda, organizacja, która ma budować pozytywny wizerunek lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów - propaguje zachowania dewiacyjne.

Nie dziwi oburzenie środowisk homoseksualnych. Na ich stronach internetowych pojawiły się też komentarze dotyczące wiceprezydenta, a także prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego. Piszą tam forumowicze, że powinni zostać odwołani, że zabrakło ostrej reakcji PO. Nazywani są nie tylko homofobami, ale też wieśniakami. "Te władze nie powinny zarządzać PGR-em skupującym buraki, co dopiero miastem". "A co do pana Herr Wice-Opole to nic dziwnego, bo to otwarty faszysta".

Wszędzie też nawołują, by pisać do obu listy wyrażające sprzeciw wobec takiego zachowania.

- Już w piątek kontaktowali się z nami redaktorzy tych stron, dopytując o szczegóły, więc domyślaliśmy się, że informacje się tam pojawią - mówi rzecznik prezydenta miasta Mirosław Pietrucha. - Ale zasypani listami nie jesteśmy. W każdym razie do mnie one nie trafiają - dodaje.

Więcej jednak portale te poświęcają uwagi samej imprezie, w komentarzach zaś wiele osób deklaruje, że wzięłaby w niej udział. "Bardzo mi się podoba ten pomysł z "Żywą Biblioteką". Marzanna Pogorzelska, nauczycielka z Kędzierzyna-Koźla. Ja już zapamiętałem to nazwisko. O niej na pewno jeszcze usłyszymy. Myślę, że kiedyś dostanie Orła Białego. A tym "prezydentom" Opola szkoda poświęcić najkrótsze zdanie".

Pogorzelska zbiera więc wszędzie pochlebne opinie (nie podoba się tylko niektórym zestaw mniejszości, bo nie wszystkie są prześladowane). "Inicjatywa, o jakiej mówi artykuł, wydaje mi się bardzo ciekawa. I nawet jeśli została podcięta przez biurokratyczną cenzurę, to właściwie odniosła sukces. Odsłoniła zakres uprzedzeń i krótkowzroczności tych, którzy z racji zajmowanego stanowiska winni pokazać bezstronność i szacunek należny każdemu obywatelowi wolnego kraju. Zademonstrowała słabość intelektualną argumentacji przyjętych przez administrację. Do pewnego stopnia przypomina mi to walkę w stylu Ghandiego, bez przemocy, a poprzez demonstrację absurdu przyjmowanych przez niektórych przedstawicieli władzy pozycji. Brawa dla organizatorów inicjatywy".