Menele imprezują na ewangelickim cmentarzu

Bielscy menele nie mają łatwego życia - coraz więcej miejsc w mieście obserwują kamery, nie jest łatwo napić się taniego wina pod chmurką. Ale ostatnio znaleźli sobie zaciszne, ustronne miejsce - zabytkowy cmentarz ewangelicki.

Na bielskim XIX-wiecznym ewangelickim cmentarzu pomiędzy ulicami Modrzewskiego i Grunwaldzką ostatnich zmarłych pochowano kilkadziesiąt lat temu. Są tutaj groby ludzi zasłużonych dla miasta, m.in.: burmistrza Karola Sennewaldta, Moritza Scholza, Henryka Hoffmanna, zasłużonych pastorów Józefa Schimko i Karola Schneidera.

Zabytkowa nekropolia nie jest w najlepszym stanie, ale dzięki pomocy gminy powoli udaje się ją remontować. Kilka lat temu miasto przekazało pieniądze na remont zabytkowej bramy. Natomiast w tym roku - na odnowienie zabytkowej przybudówki, spełniającej kiedyś funkcję domu pogrzebowego.

Polecamy: Cieszyn: Grób legionisty do likwidacji?

Cmentarz jest zamknięty. By się na niego dostać, trzeba poprosić o otwarcie bramy w pobliskiej parafii Zbawiciela. Dzięki temu nikt niepowołany przez główną bramę na cmentarz się nie dostanie. Jednak menele odkryli wejście od drugiej strony - przez kilkumetrową wyrwę w zabytkowym murze. Urządzają sobie tam regularne imprezy. Za stoliki służą im groby. Zostają po nich sterty butelek i niedopałków papierosów. - To przykre, że są ludzie, którzy nie mają żadnego szacunku dla zmarłych - wzdycha Wanda Stolecka mieszkająca w pobliżu.

By naprawić mur, trzeba najpierw wyciąć rosnące w pobliżu drzewo. Trwa załatwianie związanych z tym formalności. Jeśli dziura zostanie załatana, menele przestaną wchodzić na cmentarz. Sprawą zajęła się policja. Patrole i dzielnicowy będą zwracać szczególną uwagę na cmentarz i okolicę. - Prosimy też o pomoc mieszkańców. Jeśli tylko zauważą, że w pobliżu cmentarza kręci się ktoś podejrzany, niech kontaktują się natychmiast z nami - mówi Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji.

Polecamy: Ewangelicy musieli zniszczyć nagrobki przodków