Brytyjscy ministrowie chcą ograniczyć ilość aborcji przeprowadzanych u nastolatek. W ramach wprowadzanego właśnie w życie programu lekarze mają przekonywać zagrożone przedwczesną ciążą dziewczęta do korzystania z zastrzyków i implantów antykoncepcyjnych. Obie metody zabezpieczają przed niechcianą ciążą na trzy lata. Dodatkowo kliniki przeprowadzające aborcje zostaną zobligowane do udzielenia kobietom przerywającym ciążę porady na temat antykoncepcji bezpośrednio po zabiegu. Pacjentki, które nie wysłuchają porady, będą wzywane na dodatkową konsultację i przekonywane do skorzystania z zastrzyku lub implantu.
Minister zdrowia, Dawn Primarolo, zdaje sobie sprawę, że jedną trzecią przeprowadzanych w Wielkiej Brytanii aborcji stanowią zabiegi przeprowadzane u tych samych kobiet po raz kolejny. Pani minister jest również świadoma powagi problemu wśród dziewcząt w wieku od 16 do 18 lat. Dlatego zależy jej na podwojeniu liczby kobiet korzystających z tak zwanej ''długoterminowej, odwracalnej antykoncepcji''. Gdyby 15 procent Brytyjek skorzystało z tych metod, służba zdrowia mogłaby oszczędzić 100 milionów funtów rocznie, a nieplanowanych ciąż byłoby o 73 tysiące mniej.
W ubiegłym roku zabiegowi usunięcia ciąży poddało się ponad 20 tysięcy dziewcząt, które nie skończyły jeszcze 18 roku życia. Z zastrzyków i implantów antykoncepcyjnych korzysta obecnie 7 procent Brytyjek, wśród nich nawet 13-latki. Wszystkie środki antykoncepcyjne są w Wielkiej Brytanii darmowe.
Przeczytaj także: Jak to się robi na Wyspach?