Weterynarz zatrzymany: wysyłał do UE bydło bez przebadania

W ciągu roku do Holandii, Włoch i na Ukrainę trafiło 200 tysięcy sztuk polskiego bydła bez odpowiedniego badania - informuje tvp.info. Na antenie TVN24 Główny Inspektor Weterynarii Janusz Związek zaprzeczył tym doniesieniom. - To był tylko jeden przypadek transportu 200 sztuk. Jeden nieuczciwy lekarz nie może rzutować na cały, bardzo skuteczny system kontroli - powiedział. Weterynarz został zatrzymany przez CBA.

Także minister rolnictwa zaapelował, aby nie robić sensacji z zatrzymania pruszkowskiego weterynarza. Marek Sawicki podkreślił, że nie powinno dojśc do korupcji, ale "ludzie są ułomni, także lekarze weterynarii". Minister wyraził nadzieję, że odpowiednie organy szybko wyjaśnią tę sprawę.

Sawicki powiedział jednak, że jego zdaniem nie ma możliwości, by jeden lekarz zaniedbał kontrolę aż tak dużej ilość bydła. Podkreślił, że polskie służby weterynaryjne są kontrolowane przez instytucje unijne, a dotychczasowa ocena jest dobra. Marek Sawicki nie obawia się wprowadzenia unijnego embarga na polskie bydło.

CBA w akcji

Centralne Biuro Antykorupcyjne już zatrzymało lekarza Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Pruszkowie. Gdy trzy tygodnie temu sprawdzono transport bydła, który miał trafić do Holandii, okazało się że ani jedna krowa nie była badana przed eksportem. 90 z nich miało w ogóle być niezdatnych do transportu - były wycieńczone i chore.

Tvp.info cytuje źródło z prokuratury według którego Tomasz K. od ponad roku fałszował dokumentację w zamian za łapówki. Jak pisze portal "bydła nawet nie oglądał - stemplował papiery nie opuszczając gabinetu".

Według serwisu lekarz już przyznał się do winy - miał przyjąć ponad 300 tysięcy złotych łapówek. Po złożeniu zeznań został po 48 godzinach zwolniony z aresztu.

Jak pisze portal Telewizji Polskiej eksporterem jest firma z Grodziska Mazowieckiego. To właśnie jej właścicielka miała wręczać łapówki - jej także prokuratura postawiła już zarzuty.

W swoim artykule tvp.info grzmi, że Polsce teraz może grozić nawet embargo na eksport bydła.

GIW: to tylko jeden przypadek, system działa

- Każdy kierowca, który łamie przepisy nie może rzutować na to, co dzieje się ogólnie na polskich drogach. Tak samo u nas - nie możemy przecież przy każdym z czterech tysięcy pracowników Głównego Inspektoratu Weterynarii postawić policjanta - mówił na antenie TVN24 Janusz Związek, zapytany o doniesienia portalu.

Podkreślił, że żadne niezbadane bydło nie opuściło Polski. Jego zdaniem system kontroli jest tak skuteczny, że jest to niemożliwe. - To przypadek jednego transportu i jednego skorumpowanego weterynarza. Tyle mogę potwierdzić - odpowiedział Związek na pytanie dziennikarki.