Policjanci zastali na miejscu dwóch mężczyzn. Auto, na masce którego siedzieli, miał mocno uszkodzone przednie elementy. Tuż obok leżał powalony na ziemię drogowy znak sygnalizujący ustąpienie pierwszeństwa. Mężczyźni zdołali wyciągnąć go spod podwozia samochodu. Myśleli, że nikt się nie dowie, kto rozjechał znak. Przepchnęli samochód o kilka metrów dalej. Ale obok nich pojawili się policjanci z warszawskiego Ursynowa.
Jak się okazało, kolizję ze znakiem miał 24-letni mężczyzna. Wpadł na niego, bo miał prawie 1,5 promila alkoholu. Nie pokazał kontrolującym policjantom żadnych dokumentów, bo jak stwierdził, zgubił je i nie wie nawet, gdzie i kiedy.
Maciej P. przewoził swojego nietrzeźwego 23-letniego znajomego. Na szczęście, nikt nie ucierpiał w tym stłuczce ze znakiem. Kierowcy mogą grozić dwa lata więzienia.
Serwis policyjni.pl poleca: Żona nasłała policję na pijanego męża za kierownicą