- To po prostu wylądowało na parkingu, bez zabezpieczeń ani ostrzeżenia - o czym mówi rumunka Georgeta Stoica? O śmigłowcu, którym dwaj mężczyźni wybrali się na zakupy w mieście Bac u. Śmigłowiec "zaparkował" przed supermarketem, tak jak samochody innych klientów.
- To był wyjątkowo wietrzny dzień. Ten śmigłowiec mógł przecież w coś uderzyć - kontynuuje Georgeta.
Radu Bondar, szef miejskiego lotniska, powiedział, że lądowanie śmigłowca jest możliwe wyłącznie po otrzymaniu stosownych zezwoleń. Przepisy szczególnie dużo ograniczeń stawiają przed lądowaniami w zamieszkałych obszarach.
Jakby tego wszystkiego było mało, okazuje się, że ten incydent wcale nie był pierwszy! Jeden z pracowników supermarketu przyznał, że to już trzeci raz, kiedy widzi klientów przylatujących śmigłowcem do sklepu. Mężczyzna uważa, że to "ważni ludzie".