Walczymy o cenę CO2

Polska chce wprowadzić górny i dolny limit cen pozwoleń na emisje CO2 i jest przekonana, że to się uda.

Chodzi o pozwolenia na emitowanie dwutlenku węgla, które według dyskutowanych właśnie w UE przepisów po 2012 r. mają być kupowane na wolnym rynku. Polski rząd obawia się, że spowoduje to gwałtowny wzrost kosztów dla polskich elektrowni opartych na węglu i dla całej gospodarki. Dlatego chce ograniczyć szczególnie górny limit cen.

- Udało nam się przekonać partnerów, by mechanizm ograniczający wahania cen został opracowany - cieszył się po wtorkowym posiedzeniu ministrów finansów 27 państw w Brukseli polski minister Jacek Rostowski. Jak twierdził, polskie pomysły poparły nie tylko kraje naszego regionu, ale także Włochy, Austria, Belgia, Luksemburg. Ale nie jest pewne, czy uda się przeforsować mechanizm. Komisja Europejska i niektóre kraje uważają go za niezgodny z zasadami wolnego rynku.

Ministrowie rozmawiali też o nowych zasadach dla światowego sektora finansowego, które mają pozwolić uniknąć takich kryzysów jak obecny. Dalej mają o nich dyskutować przywódcy UE na szczycie w piątek w Brukseli, a potem przywódcy G20, czyli największych gospodarek świata, 15 listopada w Waszyngtonie. Francuzi przewodniczący UE proponują m.in. zwiększenie roli Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Chcą też ograniczyć bankom i innym instytucjom możliwości dokonywania ryzykownych inwestycji, które były jedną z przyczyn obecnego kryzysu.

Minister Rostowski tłumaczył, że Polska zgadza się z propozycjami wzmocnienia przepisów. - Nasz ratunek w silnej architekturze światowej i europejskiej - mówił. Jednocześnie jednak zapewniał, że Polsce nie zależy na żadnych konkretnych mechanizmach pomocy, bo inaczej niż np. Węgry nie przewiduje, by potrzebowała z nich skorzystać. - Obecny system bankowy w Polsce jest bardzo solidny, bardziej niż w wielu krajach Europy Zachodniej - mówił.