Katastrofa wojskowego śmigłowca pod Lubartowem

Doszło do niej podczas awaryjnego lądowania wojskowego śmigłowca Mi-2. Ranny pilot trafił do szpitala. Jego stan jest ciężki. Drugi pilot jest lekko ranny

Rzecznik: Było dwóch pilotów, obaj żyją | wideo Helikopter należał do Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Wraz z drugą maszyną brał udział w locie ćwiczeniowym. Ok. godz. 14 w śmigłowcu prawdopodobnie zgasł silnik. Z tego powodu pilot musiał awaryjnie lądować. Według relacji świadków maszyna spadła z wysokości ok. 80 metrów w odległości około pół kilometra od zabudowań wsi Luszawa (w pobliżu trasy z Lubartowa do Kocka). - Na szczęście nie doszło do eksplozji - relacjonował w rozmowie z "Gazetą" Ryszard Starko, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej państwowej straży pożarnej w Lublinie.

Po katastrofie wrak maszyny przełamał się na pół. Przez dłuższy czas wyciekało z niego paliwo, dlatego natychmiast żandarmeria ogrodziła teren. Sytuację po kilkudziesięciu minutach udało się opanować.

Za sterami śmigłowca leciało dwóch pilotów z Dęblina. Jeden odniósł poważne obrażenia. - Do szpitala został przetransportowany helikopterem lotniczego pogotowia ratowniczego. Drugi pilot został lżej ranny. Po opatrzeniu pozostał przy wraku śmigłowca - informował rzecznik straży pożarnej.

Rzecznik Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie ppłk Janusz Chojecki nie chciał zdradzić żadnych szczegółów katastrofy. Potwierdził jedynie, że śmigłowiec odbywał lot szkoleniowy.

Przyczyny wypadku bada specjalna komisja. Wyniki jej prac będą znane jednak najwcześniej za kilkanaście dni.

Śmigłowce Mi-2 były produkowane od połowy lat 60. w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku. Wówczas miały opinię nowoczesnych. Przez 40 lat fabryka sprzedała ponad 5,5 tys. tych maszyn, głównie do państw byłego bloku wschodniego. Przed kilkoma laty firma ze Świdnika zakończyła produkcję helikopterów Mi-2.

Katastrofa śmigłowca Mi-2 w Sporniaku

Do jednej z największych katastrof śmigłowca Mi-2 doszło w sierpniu 1992 r. w Sporniaku nieopodal lotniska w Radawcu (woj. lubelskie). Podczas lotu, w którym wzięli udział weselnicy maszyna zahaczyła o linię wysokiego napięcia, spadła na ziemię i stanęła w płomieniach. W katastrofie zginęło dziewięć osób. Pilot przeżył, gdyż w chwili uderzenia wyskoczył na zewnątrz. Za spowodowanie katastrofy został skazany przez sąd na karę więzienia.

Informacje z Lublina . Polecamy: Groźny pożar, 83 osoby ewakuowane