Informacje z Poznania . Polecamy: Strzelał do autobusu z dziećmi
Południe Poznania-Głuszyny. Niedaleko ul. Sypniewo, za ścianą drzew i krzaków, stoi opuszczony barak. Prowadzi do niego ledwo widoczna ścieżka. Na pierwszy rzut oka zniszczony budynek wygląda na całkowicie opuszczony. Jeśli jednak podejść bliżej, widać walające się pod murami stare ubrania, buty i resztki spalonego materaca. Na ścianach - graffiti, na posadzce - gruzy i śmieci. Wnętrze zrujnowane. W dwóch pomieszczeniach znajdujemy legowiska, a obok nich - garnki, butelki, wiszące na wieszakach ubrania. To tutaj rozegrał się dramat.
W czwartkowe popołudnie bezdomny mężczyzna znalazł w baraku zwłoki swojego 51-letniego kolegi. Policjanci, którzy natychmiast po wezwaniu przyjechali na miejsce, od razu spostrzegli, że zwłoki zmarłego były skrępowane taśmą.
Śledczy szybko ustalili, że w opuszczonym budynku często pojawiali się mieszkający w okolicy nieletni chłopcy. Ustalenie ich nazwisk i adresów nie sprawiło policjantom większych problemów. Kilkunastu chłopców zostało przepytanych na komisariacie. - Większość z nich szybko wypuszczono do domu, ale czterech wyraźnie plątało się w wyjaśnieniach - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Śledczy ustalili, że cała czwórka była w środę w baraku niedaleko ul. Sypniewo. Jeden z nich skrępował 51-latka taśmą. Wszyscy zostawili go w takim stanie i poszli do domów. Mężczyzna zmarł - najprawdopodobniej z powodu zimna. Spośród jego oprawców trzech chłopców ma po 14 lat, jeden - 15.
Wczoraj policja przedstawiła sądowi rodzinnemu zebrane materiały. Sąd zdecydował, że są podstawy do oficjalnego przesłuchania nastolatków. Przesłuchanie trwało do godzin wieczornych. Przed godz. 20 Andrzej Borowiak poinformował, że wszyscy czterej przyznali się do winy. - Jeden do skrępowania bezdomnego mężczyzny, a pozostali do zostawienia go w takim stanie - powiedział Borowiak. Nastolatkom postawiono zarzuty fizycznego znęcania się nad inną osobą. Nie grozi im jednak za to kara zapisana w kodeksie karnym (więzienie) - ze względu na wiek, jeżeli sąd uzna ich za winnych, trafią co najwyżej do poprawczaka.
Zanim sąd rodzinny orzeknie o ewentualnej winie 14-latków i 15-latka, może skierować ich na czas trwania postępowania do schroniska dla nieletnich. Tam będą czekać na kolejne rozprawy i wyrok. Tymczasem, po wczorajszym przesłuchaniu na komisariacie zostali zwolnieni do domów.