"PB": Polska ofiarą gry zagranicznych funduszy spekulacyjnych

"Jest naprawdę bardzo źle. Mamy krach na rynku" tak opisywał czwartkową sytację na rynku finansowym anonimowy analityk dużego biura maklerskiego. Zarówno akcje jak i złoty mocno taniały. Rentowność obligacji szybowała w górę.

"Puls Biznesu" cytuje ekspertów, którzy winią za obecną sytuację zagranicę. "Inwestorzy wychodzą z Polski, bo ostatnio utwierdziło się przekonanie, że rynki wschodzące są niebezpieczne" powiedział "PB" Piotr Kuczyński, analityk Xelion Doradcy Finansowi. Wtóruje mu Jacek Radziwilski, wiceprezes Unicredit CAIB Poland twierdząc, że nasz rynek w dużej mierze mógł paść ofiarą gry zagranicznych funduszy spekulacyjnych.

Analitycy zastanawiają się kogo czeka taki sam los jak bankrutującą Islandię. Wśród kandydatów pojawiły się Węgry ze znaczącą podwyżką stóp procentowych, Argentyna z propozycją rządowej kontroli nad funduszami emerytalnymi oraz Pakistan i Białoruś.

Czwartkowa GPW, drugi dzień z rzędu, należała do najgorszych na świecie. Dzień zaczął się od wzrostów, jednak tuż przed południem doszło do nagłego załamania. Emocje zaczęły rządzić giełdą i krajowym rynkiem walutowym. Złoty tracił przez chwilę nawet 5 proc. wobec głównych, światowych walut. Dolar nie miał większych problemów z pokonaniem poziomu 3 zł. Za euro trzeba było zapłacić prawie 4 zł. Złotemu pomogła dopiero informacja MFW, że wesprze rynki wschodzące, które przeżywają trudności gospodarcze. Jak wyjaśnia w dzisiejszym wydaniu "PB" Marcin Kiepas, analityk X-Trade Brothers, na osłabienie złotego składają się dwie zasadnicze przyczyny: ucieczka od ryzyka oraz zmiana trendu na euro i dolara. "Obawy, jak mocno kryzys kredytowy uderzy w rynki wschodzące, stwarzają doskonałą okazję do takiego [spekulacyjnego] ataku".

Są jednak też optymiści. Narodowy Bank Polski zakomunikował, że szybki spadek wartości złotego ma charakter przejściowy, a dobra kondycja gospodarki polskiej sprzyjać będzie powrotowi kursu do poziomu wynikającego z czynników fundamentalnych. "Dzisiejsza panika na rynku walutowym oraz akcji świadczy o wyczerpaniu potencjału spadkowego na parkiecie. Wskaźniki analizy technicznej również wskazują na silne (wręcz skrajne) wyprzedanie rynku" ocenił Rafał Salwa, niezależny analityk. Marcin Kiepas ostrzega jednak, że "gdyby się jednak okazało, że waluty naszego regionu są przedmiotem ataku spekulacyjnego, to stabilizacja kursów wymagać będzie zdecydowanego wsparcia banku centralnego i rządu".