Kronika policyjna

Wandal niszczył auta

Młody mężczyzna najpierw awanturował się w jednym z olsztyńskich hoteli, a później miał uszkodzić dwa samochody.

W czwartek około godz. 1 w nocy pracownica hotelu wezwała policję na interwencję. Jeden z gości, 25-letni mieszkaniec Opola, awanturował się. Z jej relacji miało wynikać, że mężczyzna wyszedł już z budynku i poszedł w kierunku ul. Mickiewicza. - Funkcjonariusze zauważyli go nieopodal, przed klatką schodową jednego z bloków - mówi Anna Siwek, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Mężczyzna nie chciał się wylegitymować. Był agresywny.

W czasie interwencji do policjantów podszedł pracownik pobliskiego parkingu. Powiedział, że legitymowany przez nich mężczyzna kilka minut wcześniej miał uszkodzić dwa zaparkowane auta. Mieszkaniec Opola w wydychanym powietrzu miał 2,5 promila alkoholu. Grozi mu teraz kara do 5 lat więzienia.

Zobaczył, że jest sam, wezwał policjantów

10-letni chłopiec po przebudzeniu spostrzegł, że w domu nie ma jego rodziców. Wystraszył się na tyle, że poszedł do pobliskiej budki telefonicznej i wykręcił nr 997.

Zdarzenie miało miejsce w czwartek nad ranem w Ełku. Damian mówił policjantowi przez telefon, że boi się, bo jest sam w domu. - Chłopiec mówił, że gdy kładł się spać, jego mama była jeszcze w domu - mówi Anna Siwek. Chłopcem zaopiekowała się jego ciocia.

Policjanci ustalają dlaczego rodzice zostawili dziecko bez opieki.

Wypadek po pijaku

Bartoszycki sąd tymczasowo aresztował 40-letniego Krzysztofa G., który, według policji, po pijanemu spowodował wypadek drogowy. 57-letnia pasażerka ze złamanymi nogami przewieziona została do szpitala.

W niedzielę kilka minut po godz. 19., Krzysztof G., mając ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie bez prawa jazdy wyruszył w podróż fiatem uno. Zabrał ze sobą 57-letnią kobietę. W Mintach na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem, wjechał do przydrożnego rowu, a następnie dachował. - Oboje zostali ranni. Kierowca po opatrzeniu ręki w szpitalu, przewieziony został do policyjnego aresztu - mówi Anna Siwek.