Większość nieuzbrojonych przedstawicieli Unii Europejskiej wjechała do strefy buforowej wokół Osetii Południowej dziś rano. Jeden z unijnych patroli został zatrzymany w rosyjskim punkcie kontrolnym na obrzeżach strefy granicznej. Po krótkiej rozmowie ze strażnikami obserwatorzy dostali pozwolenie na podróż w głąb strefy.
Jednak jak podała telewizja BBC rosyjskie oddziały zablokowały jednej z grup dostęp do strefy. Rosyjscy żołnierze tłumaczyli zakaz wstępu "względami bezpieczeństwa" - relacjonował podróżujący z obserwatorami dziennikarz BBC Richard Galpin.
Misja obserwatorów UE rozpoczęła się o godzinie 7.00 czasu polskiego. Grupy monitorują granice strefy bezpieczeństwa w rejonie Abchazji i Osetii Południowej. Nieuzbrojeni obserwatorzy w podróżują w lekkich pojazdach opancerzonych, oznakowanych EUMM (European Union Monitoring Mission). Jak powiedział kierujący unijną misją Hansjoerg Haber, obserwatorzy przed wyjazdem w teren zostali poinstruowani by zachowywali się "przyjaźnie lecz zdecydowanie".
Przebywający od wtorku w Tbilisi koordynator unijnej dyplomacji Javier Solana zapowiedział, że rozlokowywanie misji UE w Gruzji następować będzie etapami. Solana powiedział także, że jest optymistą co do realizacji planu pokojowego, zakładającego wycofanie wojsk rosyjskich z Gruzji.
Unijni obserwatorzy są rozlokowani w czterech miejscach: stolicy Gruzji - Tbilisi, w Gori niedaleko Osetii Płd., Zugdidi w pobliżu granicy z Abchazją i w czarnomorskim porcie Poti.
Ich zadaniem ma być monitorowanie wycofywania wojsk rosyjskich ze stref bezpieczeństwa wzdłuż granic z Abchazją i Osetią Południową na pozycje sprzed konfliktu gruzińsko-rosyjskiego z 7 sierpnia. Wycofywanie ma zakończyć się 10 października.
Personel misji obserwacyjnej UE w Gruzji liczy 352 cywilnych obserwatorów i personelu wspierającego z 22 państw, w tym z Polski.