Ratusz przymusowo wciela do straży miejskiej

Cywilni pracownicy obsługi miejskiego monitoringu mają zasilić szeregi straży miejskiej. Czekają biegi, przysiady i tzw. brzuszki, bo muszą zaliczyć testy sprawnościowe

Przeczytaj także: System odkorkowania Warszawy zakorkował stolicę jeszcze bardziej

Miejski monitoring powstał w 2002 r. Miał poprawić bezpieczeństwo na ulicach. Początkowo zamontowano 96 kamer. Teraz jest ich już 362. Ratusz jest ich właścicielem, należy też do niego 250 km linii światłowodowych. Miasto wyłożyło na ten cel 60 mln zł i powołało Zakład Obsługi Systemu Monitoringu. Pracuje w nim 214 osób. Warszawskie ulice obserwują w 16 tzw. centrach zlokalizowanych w komendach i komisariatach policji.

Miasto zatrudnia operatorów i odpowiada za konserwację sprzętu, ale administrowaniem systemu zajmują się już policjanci. Nagrania przestępstw są własnością policji. - Nasi pracownicy nie mają wglądu do nagrań. Tylko oglądają i jeśli się coś dzieje, dają sygnał policjantom. Ten system się sprawdził - mówi Jacek Gniadek, szef Zakładu.

Pracownicy cywilni obsługują miejski monitoring również w innych miastach, m.in. w Gdańsku i Bydgoszczy. Teraz ratusz chce przekazać cały system straży miejskiej. - Przepisy mówią jednoznacznie: jego obsługą mogą zajmować się strażnicy miejscy, a nie cywile. Nie mamy więc wyjścia: likwidujemy ZOSM. Ludzie i sprzęt przejdą do straży miejskiej - zapowiada Jarosław Maćkowiak, sekretarz miasta.

Straż miejska nie kryje zadowolenia: - Wykorzystamy kamery, by lokalizować najbardziej niebezpieczne miejsca. Potem naniesiemy je na mapę zagrożeń, a w newralgicznych miejscach umieścimy dodatkowe kamery. W mieście będzie bezpieczniej - przekonuje Agnieszka Dębińska-Kubicka, rzeczniczka strażników.

Przeczytaj także: Sygnał telewizyjny wrócił do centrum

Problem w tym, że pracownicy zakładu monitoringu mają być wcieleni do straży miejskiej. Żeby trafić do tej służby, każdy musi przejść testy zdrowotne i sprawnościowe. Są to m.in. biegi, przysiady i tzw. brzuszki. Przyszłych strażników czeka też trzymiesięczne szkolenie. A ci, którzy należą do partii politycznych, powinni złożyć legitymacje.

Na pracowników monitoringu padł blady strach. - Jesteśmy przerażeni. Co z nami będzie, jeśli nie zdamy testu sprawnościowego? Zatrudniliśmy się tu przecież jako zwykli cywile i nagle mamy wskoczyć w mundury - słyszymy od jednego z nich.

Dziś sprawą zajmą się radni z komisji bezpieczeństwa. Ostateczna decyzja zapadnie najpewniej jutro podczas sesji Rady Warszawy.