Film o tragedii Czeczenki zamierza wyprodukować TVN, które zleciło napisanie scenariusza Amerykaninowi Joshowi Campbellowi, znanemu m.in. z "Opowieści z Narnii".
Historia 36-letniej Kamisy Dżamaldinow przed rokiem wstrząsnęła całą Polską. Kobieta, razem z czwórką swoich dzieci, chciała uciec z ogarniętej wojną Czeczenii do Austrii. Zamierzała przedostać się najpierw przez zieloną granicę na Słowację, a stamtąd dalej, na Zachód. Plan się nie powiódł, bo przewodnicy zostawili ją w Bieszczadach. Kamisa zgubiła drogę i trzy dni błądziła po lesie. Nim znaleźli ją polscy pogranicznicy, trzy dziewczynki umarły z wycieńczenia. Wędrówkę przeżyła tylko Kamisa i jej najmłodszy synek Emi.
Kamisę, jej męża i synka, który przeżył wędrówkę, przygarnęła Mirosława Majerowicz-Klaus, prowadząca ośrodek terapeutyczny w Stefanowicach koło Nowego Tomyśla. Dziś Dżamaldinowie mieszkają w Wolsztynie, bo tam dostali od miasta mieszkanie.
Ta historia została już opowiedziana na ekranie. Dokument dla "Ekspresu reporterów" i TVP2 nakręcił poznaniak Marek Nowakowski. Co autor dokumentu doradziłby reżyserowi filmu fabularnego o historii czeczeńskiej rodziny? - Żeby odrzucił konotacje polityczne i skupił się na losie człowieka - sugeruje Nowakowski.
Kamisa zgodziła się współpracować z filmowcami. - Mam nadzieję, że film pozwoli zachować dobrą pamięć o moich córeczkach - mówi. Nie kryje jednak, że ma wątpliwości, czy podjęła słuszną decyzję: - Ale może wszystko będzie dobrze...
Terapeutka Majerowicz-Klaus popiera pomysł filmowców z całego serca. - Kamisa przeżywa trudną do udźwignięcia żałobę. Możliwość opowiedzenia kolejny raz o tych cierpieniach to ważny element przeżywania żałoby - tłumaczy. - Film to również pewien wyraz zbiorowej solidarności z Kamisą wobec tego, co ją dotknęło. Ona tego wsparcia potrzebuje, tym bardziej że tu, w Polsce, nie ma go ze strony rodziny.
Obie kobiety zostały konsultantkami filmowców. - Historia Kamisy to również kawał mojego życia - tłumaczy terapeutka. - Spotykałyśmy się już z Joshem Campbellem.
Jak podkreśla Dariusz Gąsiorowski, dyrektor działu produkcji fabularnej TVN, film jest razie na etapie pisania scenariusza: - Kolejnym będzie zbieranie pieniędzy. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że liczymy na wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Gąsiorowski chętnie mówi o idei filmu: - Chcemy pokazać wstrząsającą historię, która jest też pewną metaforą drogi do wolności i ceny, jaką ludzie decydują się za nią płacić. Chcemy, żeby był to też film o dzielności i odwadze, potrzebnej, by podnieść się po takich doświadczeniach i zacząć życie na nowo.
Mirosława Majerowicz-Klaus zdradziła nam, że obie z Kamisą piszą książkę: - To ciekawa historia o czeczeńskich obyczajach i kulturze, które - jak się wydaje - skazane są na zagładę. Kamisa nagrywa swoje opowiadania po rosyjsku, a ja będę musiała to spisać i przetłumaczyć. Mam nadzieję, że znajdzie się wydawca.