Zakaz wyprowadzania psów na terenie spółdzielni

Zakaz wyprowadzania psów na terenie osiedla przy ul. Nowowiejskiej wprowadziła spółdzielnia Rodło. - To bezprawne! Mam swojego psa wziąć pod pachę i iść z nim na sąsiednie osiedle, żeby tam się załatwił? - denerwuje się starsza kobieta. I dodaje: - Nie ma zakazu trzymania psów, więc nie może być zakazu ich wyprowadzania

"W związku z licznymi interwencjami mieszkańców spółdzielni przypominamy, iż wyprowadzanie psów na terenie osiedla jest zabronione. Prosimy o wyprowadzanie zwierząt poza teren zabudowany" - pismo takiej treści pojawiło się na klatkach schodowych budynków przy Nowowiejskiej, w Kolonii Gosławickiej.

- Mieszkańcy osiedla muszą szukać sobie innych miejsc na spacery ze swymi zwierzętami - mówi prezes Rodła Danuta Dworaczek. - Jedna trzecia mieszkańców ma psy, wielu z nich wyprowadza je po prostu przed blok. Skutek? Zabrudzone chodniki, trawniki i place zabaw. Dwa razy w roku wymieniamy piasek w piaskownicy, bo jest zanieczyszczony przez psy.

Dodaje, że to nie pierwsze takie pismo. - Jesienią zeszłego roku, kiedy sytuacja była nie do zniesienia, także zamieściliśmy ogłoszenia na klatkach schodowych i o dziwo zauważyliśmy poprawę - mówi.

Osiedle położone jest w pobliżu wielkiej łąki, która zdaniem pani prezes jest idealnym miejscem na spacery właścicieli i ich zwierząt.

- Zawsze przychodzę tutaj z moim Biszkoptem - przyświadcza pani Jola. - A pismo jest dobrym pomysłem, bo mieszka tu wielu ludzi wyprowadzających zwierzęta wprost przed blok, trzeba to zmienić.

Z jej zdaniem nie zgadza się inny mieszkaniec osiedla, właściciel Pusi, białego labradora. - Osoby wyprowadzające psy przed blok robią to od zawsze, dlatego uważam, że samo pismo nic nie da - twierdzi. - Rozwiązaniem byłyby odpowiednio częste patrole policji czy straży miejskiej i mandaty.

- Prowadzimy regularne patrole w mieście, możemy nakładać mandaty do 500 zł za niesprzątanie po swoich zwierzętach. Kilku prezesów spółdzielni poprosiło nas o częstsze patrole, przykładem jest jedno osiedle na ZWM-ie - mówi komendant straży miejskiej Mirosław Banaś.

Zdaniem niektórych lokatorów rozwiązaniem psiego problemu byłoby dopiero ustawienie na osiedlu specjalnych pojemników na zwierzęce nieczystości.

- Jestem jak najbardziej za, lecz inicjatywa musi wypłynąć od mieszkańców, ja nie mam z czego pokryć kosztów takiej inwestycji - mówi prezes Dworaczek.

Ci ostatni płacić nie mają zamiaru; uważają, że ustawienie koszy należy do spółdzielni.

Takiego zdania jest starsza pani spacerująca pomiędzy budynkami z pudelkiem. Oburzyła się, gdy zapytałem, dlaczego nie dba o czystość na osiedlu.

- Mieszkam tutaj i mam prawo wyprowadzać psa, gdzie chcę. Zwierzęciu się nie wytłumaczy, gdzie ma się załatwić. Bezpańskie psy są większym problemem. Gdyby na osiedlu były kubełki na nieczystości, sprawa wyglądałaby całkiem inaczej, ludzie by sprzątali - wzrusza ramionami.

Zapytaliśmy w wydziale inżynierii miejskiej w ratuszu, kto powinien zadbać o ustawienie na osiedlach pojemników na zwierzęce nieczystości. - Każdy zarządca sam powinien to zorganizować, leży to w jego kompetencjach - twierdzi Stanisław Głębocki, naczelnik wydziału.

Mieszkańcy osiedla są bardzo zainteresowani pomysłem z koszami. - Na pewno nasze osiedle wyglądałoby lepiej, byłoby czyściej - mówi pani Ewa, mieszkanka jednego z bloków.

Na pytanie, jak zarząd zamierza wyegzekwować respektowanie zakazu wyprowadzania psów przed bloki, Dworaczek mówi: - Będziemy wysyłać pisma do osób nagminnie łamiących przepisy, a jak to nie zda egzaminu, poinformujemy straż miejską.

Komentarz

Prezes osiedla zakazała swym mieszkańcom wyprowadzania zwierząt. Planuje wysyłać upomnienia tym, które się do zakazu nie zastosują, a nawet nasyłać na nich straż miejską.

Popytałem tych ludzi, czy nie chcieliby, żeby spółdzielnia kupiła pojemniki, do których zbieraliby nieczystości po swych pupilach. Zdecydowanie są za. Przekazałam to pani prezes, odparła, że być może pojemniki kupi.

Czyż nie lepiej by było, by sama ze swymi lokatorami porozmawiała, zamiast wydawać im bzdurne zakazy?