Cała Europa będzie tropić Włocha

Piergiorgio Lavezzi, założyciel piramidy finansowej Pier&Gio przepadł bez śladu. Prokuratura jest pewna: to oszust. Chce go szukać za pomocą europejskiego listu gończego.

- Wniosek do sądu o wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania złożymy w ciągu najbliższych dwóch miesięcy - mówi Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk Śródmieście.

Pasażerowie pociągu Tanich Linii Kolejowych z Zakopanego do Gdyni, którzy mieli być o 10 rano w Trójmieście, dotarli do niego dopiero przed 18. Przez kradzież sieci trakcyjnej pociąg musiał przez siedem godzin stać pod Częstochową. Pasażerów nikt nie informował o tym, co się dzieje, nie dostali też nic do jedzenia 444 minuty lekceważenia pasażerów

ENA to uproszczony sposób na ekstradycję, umożliwiający aresztowanie osoby podejrzanej w dowolnym kraju Unii Europejskiej, a następnie wydanie do kraju, w którym ma stanąć przed sądem - w tym przypadku do Polski.

Wcześniej jednak prokuratorzy muszą jeszcze sprawdzić, czy Piergiorgio Lavezzi, Włoch, który widnieje w aktach rejestrowych gdańskiej spółki, to prawdziwa postać. - Ale jesteśmy niemal pewni, że dokumenty były prawdziwe, a osoba, która się nimi posługiwała była ich prawowitym właścicielem - mówią nieoficjalnie śledczy.

Czytaj najnowsze doniesienia naszych czytelników w dziale Patrol reporterów

Przypomnijmy: jesienią 2007 r. na ulicach polskich miast zaczęły pojawiać się auta z naklejkami: "Dzięki tej reklamie zarabiam 888 zł miesięcznie. www.pier-gio.pl", a także ze zdjęciami wody mineralnej Aloe Vera. Zarabiać w ten sposób mógł każdy właściciel auta - pod warunkiem, że wpłacił do firmy kaucję w wysokości 2664 zł. Potem co miesiąc miał otrzymywać wypłatę.

Centrala firma mieściła się przy ul. Ogarnej w Gdańsku. Kolejne oddziały otwierano w Bydgoszczy, Gdyni, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Szczecinie, Toruniu, Warszawie i Włocławku.

Klientów nie zniechęcał fakt, że reklamowanej wody mineralnej nie można było nigdzie kupić. Wszystko "było w porządku" aż do 20 czerwca. Wtedy klienci, którzy przyszli po wypłatę nie zastali ani włoskiego prezesa, ani jego pracowników. Zobaczyli za to zaplombowane przez policję biura.

Do tej pory do prokuratury zgłosiło się 950 osób, które na umowie z firmą Pier&Gio straciły pieniądze.

- Apelujemy do wszystkich poszkodowanych o zgłaszanie się do nas, gdyż po wydaniu przez sąd Europejskiego Nakazu Aresztowania nie będzie można go już rozszerzyć o kolejnych poszkodowanych - mówi prokuratur Klonowska.

Za oszustwo grozi kara do ośmiu lat więzienia.

* Przygotowujemy reportaż o firmie Pier&Gio. Poszukujemy kontaktu z jej pracownikami i klientami. Czekamy na telefon pod numerem 503 816 666 lub listy na adres: mikolaj.chrzan@gdansk.agora.pl. Gwarantujemy anonimowość.