Hussain w chwili zamachu był w sali restauracyjnej znajdującej się z tyłu budynku. - Było tam mniej więcej 250 osób. Większość z nich to Pakistańczycy: dzieci, starsi, kobiety, mężczyźni. Przyszło dużo rodzin. Była też grupa cudzoziemców - mówi Hussain w rozmowie z "The Independent".
- Usłyszeliśmy głośny, głośny huk. Dach zatrzeszczał i spadł na nas. Widziałem jak spadł na ludzi obok, później uderzył we mnie. Wszyscy krzyczeli i płakali. Byliśmy bezradni. Niektórzy goście zginęli od razu - relacjonuje.
Hussainowi udało się wygrzebać z gruzu, zaczął ratować kolegów. - Wielu było rannych. Nie mieli dłoni i stóp - mówi mężczyzna. Ze wstępnych danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, że w restauracji zginęło 14 osób. Reszcie udało się uciec przez wyjścia ewakuacyjne. Pokoje hotelowe nad restauracją już płonęły.
- Zamach zorganizowała komórka Al-Kaidy działająca w samym Islamabadzie. Bombę skonstruowano w mieście - twierdzą władze Pakistanu. - Drogi dojazdowe do stolicy kraju są pilnie strzeżone. Taka ciężarówka na pewno zostałaby zatrzymana na punkcie kontrolnym - podkreślają.
Do ataku doszło w sobotę wieczorem. Zamachowiec-samobójca usiłował wjechać ciężarówką wypełnioną 600 kilogramami materiałów wybuchowych na teren hotelu, jednak przy szlabanie doszło do sprzeczki ze strażnikami. Chwilę później ciężarówka eksplodowała.