Udawał władcę fikcyjnego narodu, aby uciec policji

Słyszeliśmy już o wielu sposobach na uniknięcie wymiaru sprawiedliwości, i musimy przyznać, że ten jest bardzo pomysłowy. No bo który policjant odważy się aresztować mężczyznę, który podaje się za wielkiego władcę, imperatora, rządzącego fikcyjnym narodem? Jak się okazało, ta wymówka nie zmyliła funkcjonariuszy...

Amerykanin znany policji jako William McRae wymyślił wyjątkową wymówkę, mającą zapewnić mu nietykalność. Mężczyzna, zamieszkały w stanie New Jersey, powoływał się na immunitet dyplomatyczny i swoją wielką władzę, aby uniknąć odpowiedzialności, za trzymanie w swoim ogrodzie stada koni bez pozwolenia. Dodatkowo, będzie musiał odpowiedzieć za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy i niepłacenie alimentów trzem różnym kobietom.

Jaki dokładnie był genialny plan? McRae powiedział policjantom, że tak naprawdę nazywa się El Bey i jest... imperatorem rządzącym narodem "Indian-Aborygenów Abannaki". W USA spotkać można indian Abenaki - nie jesteśmy pewni, czy "imperator" miał właśnie ich na myśli. Może pomylił się w określeniu własnych poddanych? Dla stróżów prawa to nie miało specjalnego znaczenia. Policjanci oczywiście nie przejęli się specjalnie potęgą imperatora i aresztowali go bez najmniejszych skrupułów.

McRae przebywa obecnie w areszcie i oczekuje na rozprawę sądowa.Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, gdy ktoś powołuje się na tajemniczy naród. Rok temu czterech mężczyzn również próbowało uniknąć sprawiedliwości, pod pretekstem należenia do narodu, nad którym rząd USA nie ma żadnej władzy. Oczywiście policja i w tamtym przypadku nie była wyrozumiała...