- Wszystkie loty odbędą się w zgodzie z zasadami międzynarodowymi dotyczącymi lotów nad wodami neutralnymi - powiedział pułkownik Aleksander Drobiszewski, rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej. W rozmowie z rosyjską agencją ujawnił, że NATOwskie myśliwce "odprowadziły" Tupolewy podczas 13-godzinnego lotu nad Oceanem Arktycznym i Atlantykiem.
Według CNN, która powołuje się na anonimowe źródło w Pentagonie, Stany Zjednoczone będą ściśle monitorować misję rosyjskich samolotów w Ameryce Południowej.
W sobotę Caracas poinformowało o planach wenezuelsko-rosyjskich manewrów sił morskich na wodach terytorialnych Wenezueli w dniach 10-14 listopada. Z kolei w poniedziałek rosyjskie MSZ podało, że "rozważa wysłanie na wspólne manewry z Wenezuelą " wysłanie krążownika atomowego i samolotów do zwalczania okrętów podwodnych. Deklaracja miała miejsce w momencie najwyższego napięcia pomiędzy Kremlem a Białym Domem, wywołanego inwazją wojsk rosyjskich na Gruzję, Rosjanie jednak stanowczo zaprzeczyli, by miała ona jakikolwiek związek z niedawnym konfliktem.
Takie manewry byłyby odpowiedzią na zapowiedź Pentagonu wysłania IV Floty, mającej patrolować miejscowe wody po raz pierwszy od ponad 50 lat. Amerykanie chcą rozpocząć stałą obecność na wodach Morza Karaibskiego, co przez Caracas zostało odebrane jako "naruszenie bezpieczeństwa Ameryki Łacińskiej".
Wcześniej rosyjska agencja Novosti cytowała prezydenta Hugo Chaveza, który miał powiedzieć: "jeśli Moskwa będzie chciała, by bombowce zostały w Wenezueli dłużej, Wenezuela nie będzie się sprzeciwiać. Wręcz przeciwnie, przyjęlibyśmy ich serdecznie".
Podczas lipcowej wizyty Chaveza w Moskwie, podczas której omawiano m.in. zakup kolejnych partii rosyjskiej broni, prezydent Wenezueli powiedział: "chcemy strategicznego sojuszu z Rosją, bo jest on dla nas sposobem na zabezpieczenie się przed inwazją wojsk amerykańskich".
Z kolei Miedwiediew powiedział wówczas, że stosunki Rosji z Wenezuelą są "jednym z głównych czynników bezpieczeństwa w regionie (Ameryki Południowej)".