Jarosław Kaczyński apeluje do Wałęsy

Na wiecu pod Stocznią Gdańską przemawiał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Stojąc na wózku akumulatorowym zaapelował do Lecha Wałęsy, by ten pomógł w ratowaniu stoczni

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawiał z wózka akumulatorowego, tak jak czynił to Lech Wałęsa podczas strajku stoczni w sierpniu 1980 r. - Są w Poslce ostre konflikty, które kładą się cieniem na stosunkach osobistych - mówił prezes PiS. - Ale na tym wózku stanąłbym z każdym, także z Lechem Wałęsą, żeby bronić polskich stoczni. Wzywam go, by zwrócił się do Brukseli i premera Tuska o ratowanie stoczni.

Pod historyczną bramą numer 2 Stoczni Gdańskiej zebrało się ok. 200-300 osób.

- Będzie skromnie, ale treściwie. Postanowiliśmy nie wieszać transparentów, żeby nie zasłaniać bramy i znaczących haseł, które tam wiszą - zapowiadał Jacek Kurski, poseł PiS.

Na bramie wiszą transparenty "Rząd Platformy grabarzem stoczni", "Żądamy utrzymania miejsc pracy - dość cudów Donalda Tuska". Władze Gdańska, do którego należy brama domagają się usunięcia haseł, ponieważ powieszono je bez zezwolenia na zabytku. - Zdaję sobie sprawę, że łamiemy prawo, ale sytuacja wymaga takich działań - odpowiada Guzkiewicz.

W październiku 2006 r. PiS ściągnął do stoczni blisko cztery tysiące zwolenników. Zakładem kierował wtedy Andrzej Jaworski z PiS i to on wpuścił działaczy partyjnych. Wiec miał pokazać siłę partii osłabionej wówczas przez ujawnienie przez TVN taśm, na których posłanka Samoobrony Renata Beger negocjowała z ministrami PiS Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem. Lipiński rozważał, jak pomóc posłom Samoobrony, którzy mieliby zdradzić Andrzeja Leppera, ale bali się realizacji weksli mu przekazanych. - Bo teoretycznie to nawet można Sejm obciążyć tymi pieniędzmi. (....) Myśleliśmy też, żeby stworzyć jakiś fundusz, który będzie mógł, że tak powiem, założyć za tych posłów, gdyby nie daj Boże tam wszedł komornik - mówił Lipiński.

Zwolennicy PiS przyszli do stoczni z transparentami "TVN ŁŻE" oraz "Uwaga: Oglądanie TVN powoduje groźne choroby". - Zaufaliśmy PiS i żadna pani z "kurwikami" tego zaufania nie odbierze - przemawiał wówczas szef sekcji stoczniowej "Solidarności" Dariusz Adamski.

Po przemówieniu byłego działacza "Solidarności" Alojzego Szablewskiego, który skrytykował Lecha Wałęsę, tłum zaczął skandować "Bo--lek, Bo-lek". Nikt nie protestował.

Wiceszef stoczniowej "S" Karol Guzikiewicz nawoływał, aby gdańszczanie w nadchodzących wyborach prezydenckich w mieście zagłosowali na prezesa Jaworskiego, kandydata PiS.

- Trzeba odsunąć Platformę od władzy, bo jej rządy szkodzą mieszkańcom - mówił.

To wtedy padła wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego: "My tu, gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO". Kaczyński wywołał falę protestów - Niech Pan cofnie to oskarżenie, wycofa się ze słów, które ranią wielu Polaków - apelowali do premiera sygnatariusze Porozumień Sierpniowych: Lech Wałęsa, Henryka Krzywonos-Strycharska i Bogdan Lis.