Podczas piątkowego wieczoru wyborczego senator John McCain przedstawił Sarah Palin, kandydatkę na wiceprezydenta USA, jako doświadczonego i sprawnego polityka o licznych zaletach. Sama Palin z dumą podkreślała, że jest zwykłą obywatelką Stanów Zjednoczonych, matką pięciorga dzieci, z których najmłodsze - syn Trig ma zaledwie pięć miesięcy.
I na tym zainteresowanie panią gubernator pewnie by się skończyło, gdyby nie serwis społecznościowy "Daily Kos", który podważył prawdomówność Palin i ogłosił druzgocącą prawdę: "Sarah Palin nie jest matką Triga. Jest nią jej 16-letnia córka Bristol".
Serwis, w którym zresztą roi się od agitek partii Demokratycznej, sformułował całą teorię na temat tego, jak mogło dojść do "cudownej" zamiany matek. Oto materiały dowodowe, jakie udało się zebrać redaktorom serwisu.
"6 marca tego roku Palin ogłosiła, że po raz kolejny spodziewa się dziecka, dodając, że jest już w siódmym miesiącu ciąży, i że dziecko ma przyjść na świat w połowie maja. Informacja ta zszokowała wielu ludzi z jej otoczenia, szczególnie tych, którzy widywali ją regularnie. Nie zauważyli oni żadnej zmiany w jej wyglądzie (talia była tak samo smukła), ani sposobie ubierania się (nadal chodziła w obcisłych kostiumach i na szpilkach)".
Zdaniem "Daily Kos" ciąża gubernator Alaski zaczęła budzić podejrzenia, tym bardziej, że Palin stanowczo oznajmiła, iż nie zamierza na ten czas rezygnować ze stanowiska gubernatora. Nie wyjaśniła też, dlaczego tak długo zwlekała z informacją o dziecku, tym bardziej, że dzień wcześniej występowała na konferencji prasowej w Los Angeles, gdzie, jak twierdzi "Daily Kos", miała ku temu świetną okazję. "Jest bardzo możliwe - sugerują autorzy teorii - że Palin celowo opóźniła ogłoszenie ciąży, żeby nie musieć odpowiadać na niewygodne pytania dziennikarzy".
Serwis nie poprzestaje na relacjach współpracowników Palin. Wszak istnieją materiały, które potwierdzają nieczyste zagrania kandydatki na wiceprezydenta. "Na zdjęciach i filmach z okresu od stycznia do kwietnia tego roku, które zostały już usunięte z oficjalnej strony pani gubernator, trudno zauważyć jakiekolwiek zmiany w jej sylwetce. Jest to dość zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że Palin urodziła już czwórkę dzieci i ma 44 lata. Za to zaokrąglony brzuszek wyraźnie widać u jej 16-letniej córki Bristol. Bo to ona jest matką Triga!". A zatem wszystko jasne. Trzeba jeszcze tylko dostarczyć kilku dowodów, żeby uwiarygodnić teorię. To jednak nie stanowi dla redaktorów "Daily Kos" problemu.
Kolejnym tropem w Babygate jest szkoła w Anchorage, do której uczęszczała Bristol. "Szkoła potwierdza, że dziewczyna od ośmiu miesięcy nie pokazywała się na zajęciach, bo, jak podała jej rodzina, miała mononukleozę - chorobę, która w amerykańskich szkołach jest często przykrywką dla ciąży. Mononukleoza zwykle trwa od dwóch tygodni do trzech miesięcy i wymaga leżenia w łóżku. Tymczasem Bristol swobodnie się przemieszczała, co wyszło na jaw, kiedy 8 lutego spowodowała stłuczkę przed rodzinnym centrum medycznym w Wasilla" - demaskuje serwis.
Te rewelacje to jednak nic w porównaniu z emocjonującym opisem przedporodowych poczynań pani gubernator. "W piątek 18 kwietnia Sarah i jej mąż Todd przebywali w Dallas na konwencie gubernatorów, gdzie Palin miała wygłosić przemówienie na temat polityki energetycznej. O godzinie 4 nad ranem pani gubernator rzekomo odeszły wody. Jednak zamiast zgłosić się do szpitala, zadzwoniła tylko do swojego lekarza, po czym wygłosiła mowę i w pośpiechu opuściła salę. Mimo skurczów, nie udała się do szpitala, lecz na lotnisko, skąd odleciała na Alaskę. Biorąc pod uwagę fakt, że dziecko miało urodzić się za wcześnie o cały miesiąc, oraz że po czterech przebytych ciążach czas od odejścia wód do rozwiązania skraca się, był to dość ryzykowny krok. Lot z Dallas do Anchorage, z międzylądowaniem w Seattle, trwał osiem godzin, a dziecko mogło przyjść na świat w każdym momencie" - pisze wyraźnie przerażony redaktor "Daily Kos".
Dodaje też, że większość linii lotniczych wymaga od kobiet w siódmym miesiącu ciąży, żeby okazały pozwolenie od lekarza na lot. Tymczasem, jak twierdzi "Daily Kos", gubernator Alaski nie tylko takiego pozwolenia nie miała, ale w ogóle nie poinformowała Alaska Airlines o swoim stanie. Zdaniem stewardes nie było też widać, żeby była zdenerwowana lub zmęczona.
Jak relacjonuje serwis, po wylądowaniu w Anchorage o 22:30, Palin nie udała się od razu do szpitala położniczego w Anchorage, który jest najlepiej przystosowany do odbioru przedwczesnych porodów, ale pojechała do regionalnego centrum medycznego Mat-Su w miasteczku Wasilla, w którym była kiedyś burmistrzem. Wieczorem przyszedł tam na świat Trig Palin, a po trzech dniach od połogu Sarah Palin wróciła do pracy.
To nie jedyne fakty, które zdaniem "Daily Kos", budzą wątpliwość. "Dziecko rzekomo odbierała doktor Cathy Baldwin-Johnson, która od lat przyjaźniła się z Palin, i którą ówczesna burmistrz Wasilla mianowała Lekarzem Rodzinnym 2002 Roku. Jak zauważa serwis, nazwisko doktor Baldwin-Johnson nie figuruje jednak na oficjalnej stronie Mat-Su. Nie ma tam również wzmianki o narodzinach Triga, mimo, że szpitale zwykle chwalą się, kiedy urodzi się u nich dziecko znanej osoby.
Zdaje się, że gubernator Alaski ostatecznie pogrążył jej mąż Todd, który na pytanie, dlaczego Palin nie urodziła w Dallas, odparł, że "prawdziwi rybacy nie rodzą się w Teksasie".
Wreszcie, autorzy teorii odwołują się do danych statystycznych i starają się oszacować, która z kobiet mogła być matką Triga. "Trig Palin urodził się z zespołem Downa. W przypadku 40-letnich kobiet szansa, że ich dziecko będzie miało ten syndrom wzrasta z 1 proc. do 3 proc. Jednak 80 proc. przypadków narodzin dziecka z zespołem Downa zdarza się u matek poniżej 35 roku życia. Palin, która należy do antyaborcyjnej organizacji feministycznej Feminists for Life, poinformowała, że postanowiła utrzymać ciążę, mimo że badania prenatalne wykryły u jej syna syndrom Downa. Ponieważ jednak Trig jest dzieckiem Bristol, oznacza to, że pani gubernator nie pozwoliła usunąć córce ciąży, bo byłoby to sprzeczne z prezentowanymi przez nią poglądami" - wyjaśnia "Daily Kos". "To oburzające - pisze serwis - świat powinien dowiedzieć się prawdy!".
Zgadzamy się - tak samo powinien dowiedzieć się, kto kryje się za pseudonimem ArcXIX, i komu nie brakuje fantazji, by rozpętać w USA aferę na miarę naszego "dziadka z Wehrmachtu".