Lokatorzy bloku przy ul. 3 Maja 11 na windy narzekają od lat. Właściwie, odkąd tylko wieżowiec został wybudowany. W jednoklatkowym budynku są zamontowane dwa dźwigi - osobowy i towarowy. Rzadko kiedy działają obydwa. A coraz częściej zdarza się, że nie działa żaden. Mieszkańcy opowiadają, że kiedy wracają po pracy do domu, zawsze zastanawiają się, czy tym razem również przyjdzie im się wspinać po schodach. A nawet jeśli jedna winda działa, to i tak nie ma co cieszyć się na zapas. Jazda którąś z nich to loteria. Nigdy nie wiadomo, kiedy zatrzyma się między piętrami i czy nie uwięzi nieszczęśnika na długie godziny.
- Już od samego początku z tymi windami były problemy - opowiada jedna z mieszkanek bloku. - Pamiętam, jak się wprowadzaliśmy do nowego mieszkania, a winda towarowa była ciągle zepsuta i meble musieliśmy wnosić po schodach na górę. Później winda towarowa praktycznie latami nie była dostępna. Nikt z nas nie miał do niej klucza. A jeśli chcieliśmy przewieźć coś na górę, musieliśmy robić to w towarzystwie konserwatora. Kilkanaście lat temu o mało nie wpadłam do szybu, bo otworzyłam drzwi i dopiero wtedy zorientowałam się, że kabina jest gdzieś na dole. Teraz windy psują się notorycznie. Nie ma tygodnia, w którym działałyby obie.
W bloku mieszkają rodziny z małymi dziećmi. - Przeprowadziłam się tu dopiero w lutym, a po raz kolejny wchodziłam z dzieckiem w jednej ręce i wózkiem w drugiej na szóste piętro - opowiada jedna z młodych mam. - Tak naprawdę nigdy nie wiem, czy uda mi się wrócić ze spaceru bez problemu.
Mieszkańcy bloku na narzekaniach nie poprzestawali. - Wiele razy zwracaliśmy się do administracji spółdzielni z prośbą o jakąś interwencję - wspominają. - Szkoda, że od razu nie robiliśmy tego na piśmie, bo mielibyśmy dowód na to, ile razy nasze prośby pozostawały bez odzewu.
We wrześniu ubiegłego roku mieszkańcy wieżowca wysłali oficjalne pismo do spółdzielni. Poprosili o jak najszybsze rozpatrzenie wymiany wind w ich bloku. Odpowiedź, którą dostali od zarządu spółdzielni, mocno ich zaskoczyła. W piśmie znalazł się przybliżony koszt modernizacji obydwu wind (ponad 320 tys. zł). Cała suma została podzielona przez metry kwadratowe powierzchni użytkowej bloku. Na końcu zarząd spółdzielni poprosił lokatorów o pisemną deklarację dotyczącą terminu wpłaty pieniędzy. Z wyliczeń wynikało np., że właściciele mieszkań o powierzchni 63 mkw. powinni zapłacić ponad 10 tys. zł.
Nikt z lokatorów nie zgodził się na takie rozwiązanie. Zamiast pieniędzy do spółdzielni wysłali kolejne pismo. Zaproponowali, żeby wymienić przynajmniej jedną windę. I zasugerowali, że koszty takiej inwestycji mogłyby pokryć pieniądze z funduszu remontowego i wpływy z przekształceń mieszkań lokatorskich we własnościowe.
- Na odpowiedź czekamy do dziś, od listopada - mówią lokatorzy feralnego bloku. - A windy psują się jeszcze częściej. Ostatnio obie nie działały w czwartek i piątek. Teraz czynna jest tylko jedna. I to ta, która ma częściej awarie, więc tylko czekamy, kiedy i ona odmówi posłuszeństwa.
- Też chcielibyśmy, żeby w bloku znalazły się nowe windy - mówi wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej Chemik Krzysztof Marcinkiewicz. - Tym bardziej że to nasz jedyny budynek z windami. Ale koszt wymiany tych urządzeń jest kosmiczny. Problem nie jest nam obojętny, nie możemy natomiast na wymianę wind przeznaczyć całego funduszu remontowego, bo protestowaliby mieszkańcy pozostałych bloków. Prawdopodobnie będziemy remontować windy małymi kroczkami. W jednym roku wymienimy olinowanie, w kolejnym kabinę, elementy maszynowni.
Krzysztof Marcinkiewicz przyznaje, że często czynna jest tylko jedna z wind w bloku przy ul. 3 Maja. - Odpowiadamy za bezpieczeństwo mieszkańców i musimy stosować się do zaleceń dozoru technicznego - mówi. - Bardzo często jest tak, że zamykamy windę, wymieniamy jakąś część i po odbiorze przez nadzór znów uruchamiamy dźwig.
Wiceprezes potwierdza również, że do mieszkańców trafiły pisma z wyliczonymi kosztami wymiany dźwigów. I przyznaje, że spółdzielnia i tak nie liczyła na to, że lokatorzy wpłacą pieniądze. - Chodziło nam raczej o pokazanie im, jakiego rzędu to są koszty - tłumaczy.