Fotografie słodkiej 9-letniej Lin Miaoke w czerwonej sukience obiegły cały świat. Publikowano je w gazetach i na stronach internetowych. Na stadionie podziwiało ją ponad 90 tys. ludzi. Chińskie media mówiły o nowej wschodzącej gwieździe. Lin śpiewała "Odę do Ojczyzny" gdy na stadion wnoszono chińską chińska flagę. Był to najważniejszy moment trzygodzinnej ceremonii.
Jednak jej występ okazał się być mistyfikacją. Producent muzyczny otwarcia igrzysk Chen Qigang przyznał, że Lin jedynie poruszała ustami, a prawdziwą śpiewaczką była 7-letnia Yang Peiyi - o pięknym głosie ale z pulchną buzią i krzywymi zębami.
- Mała Yang nie została pokazana dlatego, że chcieliśmy stworzyć właściwe wrażenie. Myśleliśmy o tym co najlepsze dla naszego kraju - powiedział Chen. Jego słowa pojawiły się na stronie Sina.com.. - Przyczyną był interes narodowy. Dziecko przed kamerą powinno wyjść bez skazy w wyglądzie, w uczuciach i ekspresji - uzasadniał Chen. - Lin Miaoke jest wspaniała pod tym względem. Ale jeśli chodzi o głos, to właśnie Yang Peiyi jest doskonała.
Chen powiedział, że decyzję podjęto po tym, jak wysoki członek politbiura komunistycznej partii Chin obejrzał występ podczas próby. - Powiedział, że musimy to naprawić, więc to zrobiliśmy - przyznał Chen.
Komitet organizacyjny ceremonii potwierdził informacje ujawnione przez producenta. Tłumaczono, że decyzję podjęto, był show wyglądało jak najlepiej. - Lista dziewczynek była krótka. Lin była najlepszą aktorką podczas gdy Yang miała najlepszy głos - powiedział przedstawiciel komitetu. - Więc w końcu zdecydowano się na dwie dziewczynki - wyjaśnił.
Chiny i MKOl bronią dubbingowania dziewczynki
Po pierwszych niemal ekstatycznych reakcjach na ceremonię rozpoczęcia igrzysk, coraz częściej pojawiają się pod adresem Chin oskarżenia o manipulację. Nie bez podstaw. Jak się okazało, emitowana "na żywo" w telewizji 55-sekundowa sekwencja fajerwerków imitujących ślady gigantycznych stóp od placu Tiananmen do stadionu olimpijskiego była wygenerowane przez komputer. Informację tę podała lokalna chińska gazeta "The Beijing Times".
- To prawda, z powodu złej widoczności w nocy część pokazu sztucznych ogni została wygenerowana komputerowo. Nakręcenie tego na żywo przekraczało nasze możliwości. Nie zaryzykowalibyśmy wysłania helikoptera, który miałby podążać trasą eksplodujących fajerwerków - powiedział w rozmowie z gazetą jeden z ekspertów Komitetu Olimpijskiego.
Przynał to również szef komitetu organizacyjnego, który stwierdził jednak, że fajerwerki naprawdę rozświetliły niebo nad Pekinem, a większość wykorzystanych zdjęć była prawdziwa. - Jednak, z powodu kiepskiej widoczności w noc otwarcia, część z wcześniej nakręconych ujęć fajerwerków mogło zostać wykorzystanych - powiedział.
Xiao Qiang, kierownik projektu chińskiego internetu na Uniwersytecie Stanowy w Kalifornii i były chiński dysydent twierdzi, że te dwa incydenty pokazują, że pekińskie igrzyska mają bardzo polityczny charakter. - Nie sądzę, by państwo chińskie zdawało sobie sprawę jak bardzo jest to nieetyczne, oni nie rozumieją jakie prezentują wartości - skomentował.
Żeby wypaść jak najlepiej przed turystami z całego świata, chińskie władze zdecydowały, że na czas igrzysk z Pekinu mają zniknąć prostytutki, żebraków i osoby chore umysłowo oraz nielegalni zbieracze śmieci.