O szokującej sprawie policja w Gryficach dowiedziała się we wtorek. Zawiadomił ją zbulwersowany ojciec dziewczynki. Zareagował natychmiast, gdy przez telefon usłyszał od dziecka, że padło ofiarą kolegi z obozu.
- Od razu udaliśmy się na miejsce. Rozpytani zostali opiekunowie oraz w obecności pielęgniarki i pedagoga dzieci - mówi Maciej Karczyński, rzecznik zachodniopomorskiej policji. Nie chce ujawniać szczegółów śledztwa.
Dziewczynka przewieziona została do szpitala i tam zbadana. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że badania nie potwierdziły, by została zgwałcona. Być może doszło do innych czynności seksualnych. Do zdarzenia miało dojść kilka dni przed zawiadomieniem policji. Kiedy 14-latek miał napastować dziewczynkę, na czatach stał jego kolega. Policja sprawdza, czy ten drugi nie filmował całego zajścia telefonem.
Wychowawcy o niczym nie wiedzieli. Dowiedzieli się dopiero, kiedy w ośrodku pojawili się policjanci.
- Sprawę przekazaliśmy do sądu rodzinnego i nieletnich w miejscowości, z której pochodzą dzieci - mówi Bogdan Folwarski, zastępca prokuratora rejonowego w Gryficach. - My sprawdzamy teraz już tylko inny wątek. Badamy, czy na tym obozie prawidłowa była opieka pedagogiczna.
Dzieci wróciły już do domów, bo obóz zakończył się w środę.