O praktyce stosowanej przez Szin Bet, izraelską tajna policję, informuje raport organizacji Lekarze dla Praw Człowieka. 80-stronnicowy dokument zawiera zeznania 32 Palestyńczyków, którzy mówią, że Szin Bet wymuszała na nich informacje dotyczące sytuacji w Gazie. Cytowani w raporcie mówią, że zaczęto na nich naciskać po tym, jak Hamas przejął kontrole nad Strefą Gazy w czerwcu 2007 roku. W reakcji na ten krok Izrael zamknął przejścia graniczne. Mieszkańcy Gazy mogą wjechać na teren Izraela jedynie jeśli potrzebują natychmiastowej pomocy medycznej. - Powiedziałabym, że to, że nie powinno się wymuszać zeznań na pacjentach jest jasne i zrozumiałe samo przez się - komentuje Miri Weingarten z LPC.
Jeden z dwóch cytowanych, do których dotarła AP, 28-letni reporter radiowy Waheidi miał poważne problemy ze wzrokiem i palestyńscy lekarze odesłali na pilne leczenie do Izraela. Reporter opowiadał, że na przejściu między Gazą i Izraelem został zaprowadzony do pomieszczenia w piwnicy. Podczas wielogodzinnego przesłuchania pytano go o ataki rakietowe dokonywane z terytorium. Gdy odmówił odpowiedzi stwierdzając, że i tak nic nie wie, odmówiono mu prawa wjazdu do Izraela. Obecnie, oślepł na jedno oko, w drugim wzrok mu się zdecydowanie pogarsza.
Shaban Abu Obeid, 38-letni pracownik publiczny miał wszczepiony rozrusznik serca. Gdy rok temu starał się o pozwolenie na wjazd do Izraela na badania, oficerowie Szin Bet postawili go przed trudnym wyborem: pozwolenie na wjazd za informacje. Abu Obeid odmówił. Obecnie czeka na izraelską ekipę medyczną, która sprawdzi działanie jego rozrusznika, gdyz nie otrzymał pozwolenia.
Z kolei izraelska gazeta "Jerusalem Post" przytacza przypadek chorego na raka układu chłonnego 38-letniego mężczyzny, który z powodu dziesięciogodzinnego przesłuchania nie mógł dotrzeć na umówione badania w Tel Awiwie. Gdy w końcu puszczono go z pozwoleniem, nie było sensu jechać, gdyż używane podczas badania izotopy dawno się rozpadły.
"Postępowanie i polityka Szin Bet uczyniła ze słabe punkty pacjentów podstawowe źródło uzyskiwania informacji dotyczących bezpieczeństwa" - twierdzą autorzy raportu. "Długi czas oczekiwania, wypytywanie pacjenta o rodzinę, znajomych i jego samego oraz przywłaszczanie telefonów komórkowych w celu zdobycia numerów telefonicznych rodziny i znajomych są częścią surowej atmosfery, w której pacjent jest świadom, że odmowa odpowiedzi może uniemożliwić mu wyjazd z Gazy na bardzo potrzebne badania".
"Jak już Szin Bet zacznie kontrolować pacjenta, pozwolenie na leczenie jest explicite lub implicite zależne od współpracy" - konkludują autorzy raportu.
Nie są to pierwsze takie oskarżenia pod adresem izraelskich tajnych służb i jak poprzednio Izrael zaprzecza oskarżeniom Lekarzy dla Praw Człowieka. W oświadczeniu Szin Bet twierdzi, że odmowa wydania pozwolenia następuje jedynie z powodów bezpieczeństwa. Tajne służby przypominają, że od czasu wycofania się Izraela ze Strefy Gazy na przejściu granicznym dwukrotnie zatrzymano kobiety z fałszywymi skierowaniami lekarskimi i ładunkami wybuchowymi.