Na sklepowych półkach obok masek, kostiumów i innych akcesoriów przeznaczonych na imprezy znajdą się także dopalacze - środki działające podobnie jak twarde narkotyki. Farmakolodzy ostrzegają: ich zażywanie może być groźne dla zdrowia, a w skrajnych wypadkach nawet życia.
- W Wielkiej Brytanii sklepy z dopalaczami istnieją od 2003 roku, a produkty sprzedają się bardzo dobrze, wręcz fantastycznie - mówi kierownik polskiego oddziału World Wide Suplement Importer, który nie zgadza się na publikowanie swego nazwiska.
W Polsce dopalacze można było dotąd kupić legalnie jedynie w internecie. Produkty, które za miesiąc trafią do sklepów, już teraz dostępne są w internecie. Właścicielem sieci jest World Wide Suplement Importer, międzynarodowa spółka z siedzibą w Manchesterze.
Środki reklamowane są jako poprawiające nastrój lub koncentrację. W praktyce niewiele różnią się od amfetaminy czy LSD. Wiele z nich może wywoływać stany euforii, nadpobudliwość lub silne halucynacje. "Devils to hardcorowe tabsy, które pozwalają wyzwolić grzesznika w nawet największych świętoszkach. Gdy trafisz do piekła, Devilsy są Twoim ratunkiem. To przejażdżka, jakiej nie da Ci żadna ekstaza" - taki opis produktu można przeczytać na opakowaniu pigułek, których głównym składnikiem jest substancja BPZ.
- Mieszanka N-benzylpiperazyny [BPZ - stosowana w lekach na psychozy i schizofrenię, zdelegalizowana w USA w 2002 roku - przyp. red.] i trifluometylofenylopiperazyny daje efekty euforyzujące i stymulujące aktywność - podobne w działaniu do ekstazy. W mieszance ziołowej występuje z kolei nielegalna w Australii "boska szałwia", silny halucynogen. Oferowana jest w połączeniu z preparatami z muchomora czerwonego, najstarszej używanej przez ludzkość rośliny halucynogennej - tłumaczy Jerzy Vetulani, profesor Instytutu Farmakologii PAN.
- Legalność dopalaczy wynika z tego, że substancje wykorzystane do ich produkcji nie figurują w wykazie środków zabronionych w naszym kraju. Firmy zajmujące się ich rozprowadzaniem wykorzystują tę lukę. To sytuacja podobna do problemu równie szkodliwych środków dopingujących - mówi Wojciech Łuszczyna, rzecznik prasowy Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.
- Koncerny w skandaliczny sposób igrają z ludzkim zdrowiem, bo stoją za tym ogromne pieniądze - mówi Jolanta Koczurowska, prezes zarządu głównego Monaru. Zbulwersowana doniesieniami o planowanym otwarciu sklepów z dopalaczami, zapowiada kampanię informacyjną na temat szkodliwości dopalaczy. - Ruszamy tuż po wakacjach. Liczymy na wsparcie organizacji młodzieżowych.
- To szokujące, trzeba to jak najszybciej zablokować. Taki sklep to promocja środków odurzających - apeluje Stanisław Pietras, dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie. Zaskoczenia nie kryje też Marek Bałata, jazzman i ojciec pełnoletniej już córki. - To pierwszy krok do tragedii. Specyfik, który działa podobnie do zakazanego narkotyku, również jest narkotykiem.
W Ministerstwie Zdrowia trwają już prace nad zmianą ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. - Na listę substancji kontrolowanych trafi wkrótce BZP, składnik produktów oferowanych przez portale internetowe. Projekt wszedł w fazę konsultacji międzyresortowych. Ustawa, o której mowa, dostosowuje polskie przepisy do Decyzji Komisji Europejskiej, która oceniła tę substancję jako groźną dla zdrowia - wyjaśnia Jakub Gołąb, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
- Jeśli jakakolwiek substancja zostanie zabroniona, natychmiast wycofamy produkt, który ją zawiera. Jej substytut powstaje w laboratoriach na drugi dzień. Nie da się tego kontrolować - tłumaczy kierownik polskiego oddziału World Wide Suplement Importer.