Smok grasował pod Lublińcem 200 mln lat temu

Lisowice, o których huczą wszystkie media, znajdują się w gminie Pawonków, niedaleko Lublińca. To tam 200 milionów lat temu wielki drapieżny dinozaur zapolował w bagnie na wielkiego, roślinożernego dicynodonta. Naukowcy właśnie ogłosili, że znaleźli ich szczątki. To sensacja

Wczoraj wieś Lisowice grzała się w słońcu absolutnie spokojna. Schludna, pełna okazałych domów, z porządną drogą przez środek, sprawiała wrażenie wyludnionej: mieszkańcy mają żniwa. Tylko sołtys Marian Mańka musiał odpuścić sobie koszenie łąki, bo jeden po drugim odwiedzali go dziennikarze. - Od rana tak: Radio Katowice, telewizja Silesia, "Gazeta Wyborcza", TVN po drodze spotkałem... - mówił zadowolony. W zainteresowaniu mediów widzi szansę na wielką promocję Lisowic.

Tylko on i pracownik cegielni Marek Błyszcz mają coś do powiedzenia w sprawie dinozaurów, bo tylko im paleontolodzy zdradzili, co znaleźli. Ale zobowiązali obu do zachowania absolutnej tajemnicy: nie chcieli najazdu zbieraczy niezwykłości. - Ludzie wiedzieli, że przyjechali naukowcy (wieś dała im darmowe zakwaterowanie w naszym Centrum Społeczno-Kulturalnym i stał tam samochód z napisem: Instytut Paleobiologii), wiedzieli, że czegoś szukają, ale tylko żartowali: "E, co oni znajdą. Najwyżej krowę" - opowiada sołtys.

Marka Błyszcza próżno było wczoraj szukać: pojechał do Warszawy na konferencję, podczas której naukowcy z Instytutu Paleobiologii PAN i Uniwersytetu Warszawskiego oficjalnie poinformowali o swoim odkryciu i jego znaczeniu. Ciekawość dziennikarzy musiał zaspokajać - porzucając obowiązki służbowe - szef miejscowej cegielni, bo to ona okazała się cmentarzem dla dinozaura-drapieżnika (to ponoć najstarszy krewniak tyranozaurów) i dicynodonta, najmłodszego z wielkich gadów ssakokształtnych.

W rzeczywistości to nie Lisowice - jak usłyszała cała Polska - tylko Lipie Śląskie (może ze 20 numerów) w sołectwie Lisowice. - To tutaj naukowcy wykopali tego swojego Smoka (takie tymczasem dali mu imię - przyp. red.) - tłumaczy kierownik zakładu Janusz Ataniel.

Cegielnia - czerwony budynek z wysokim kominem - przylega do skraju wyrobiska gliny. Fragment, który zajęli paleontolodzy, wygląda sielankowo. Szare kawały gliny jak odłamy skał, zielone pałki wodne, płytkie bajorko, nad nim niebieskie ważki... - Strasznie się tu żaby lęgną. O, ile kijanek - pokazuje kierownik. - Woda jest czyściutka, deszczówka. Nie wsiąka w ziemię, bo tu wszędzie glina.

- Podglądał pan paleontologów? - pytamy.

- Nie, mam przecież swoją robotę. Oni nam nie przeszkadzali, bo grzebali w miejscu, którego od lat nie używamy. Czasem pytałem: "No i jak, znaleźliście coś fajnego?". "Znaleźliśmy". "A, to dobrze" - i więcej się nie interesowałem. Nawet nie wiedziałem, że to jakiś niezwykły dinozaur. Dopiero tydzień temu zajrzał ktoś z Instytutu Paleobiologii PAN. Przy okazji powiedział, żeby sobie kupić sierpniowy "National Geographic". Kupiłem i dopiero wtedy się dowiedziałem, co tu takiego leżało.

A to - jak się okazuje - nie leżało głęboko. Kierownik nie zauważył, by naukowcy i ich studenci kopali jakieś doły. Raz czy dwa prosili tylko, żeby im spychaczem zepchnąć może 20-centymetrową warstwę ziemi.

W tej samej cegielni pracował kiedyś sołtys Mańka. Był przy tym, jak robotnicy wydobyli tam z gliny kieł mamuta: - Pani z biura dzwoniła do rozmaitych instytucji, ale się okazało, że taki kieł to żadna rewelacja i że nikt go nie chce. Nawet nie wiem, co się z nim stało - wspomina.

Teraz, gdy wyrobisko "potwierdziło", że kryje nie lada niespodzianki, sołtys wiąże z nim nadzieje na przyszłość i pole do popisu dla Stowarzyszenia Rozwoju Sołectwa Lisowice. Myśli o zrobieniu we wsi parku rozrywki takiego jak w Krasiejowie czy Bałtowie. Stowarzyszenie urządziło nawet wycieczkę do tego drugiego, by zobaczyć, jak można z dinozaurów zrobić komercję.

Najbardziej zaś cieszy go, że tajemnica przestała wreszcie obowiązywać: - Wcześniej nie mogliśmy np. wystąpić o fundusze na taki park. Z pieniędzy od marszałka mamy na przykład Centrum Społeczno-Kulturalne; napisaliśmy projekt i proszę - budynek stoi. A jak pisać projekt, kiedy nawet miejsca ulokowania parku nie wolno zdradzić?

Plany bliższe to spotkanie paleontologów z mieszkańcami wsi. Obiecali przyjechać, przywieźć Smoka i pokazać go ludziom.

A co planuje kierownik cegielni? Wzmocnienie ochrony, która ustrzeże wyrobisko przed najazdem poszukiwaczy amatorów: - Już się boję, co będzie. Bo przecież takich zapaleńców nie zatrzyma żadne ogrodzenie.

Poruszenie w świecie nauki

Odkrycie tych gadów w Polsce sprawiło, że paleontolodzy na świecie złapali się za głowy. "National Geographic", które pierwsze opublikowało wiadomość o znalezisku, przytacza wypowiedź naukowej sławy prof. Michaela Bentona z Uniwersytetu Bristolskiego w Wielkiej Brytanii: "Znalezienie pierwszych dużych drapieżnych dinozaurów oraz gada ssakokształtnego na tym terenie jest niezwykłe i całkiem nieoczekiwane". Pierwszy polski dinozaur Dinozaura bedzie można zobaczyć w Lisowicach