Fuszerka ze znakami na Krakowskim Przedmieściu

Wyjaśniła się tajemnica setek samochodów na Krakowskim Przedmieściu, które wjeżdżają na wyremontowaną ulicę: drogowcy zapomnieli ustawić znaki zakazu wjazdu. Podobnych usterek znaleziono kilkadziesiąt

Wczoraj pisaliśmy o lawinie samochodów, które przez cały dzień przetaczały się przez Krakowskie Przedmieście. Wiele parkowało m.in. w zatoczce przed kościołem św. Krzyża, która jest przeznaczona wyłącznie dla konduktów żałobnych i nowożeńców.

Kierowców nikt nie karał, choć w piątek wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz zapowiadał, że tym razem pobłażania nie będzie. Okazało się, że straż miejska jest całkowicie bezsilna wobec kierowców wjeżdżających na Krakowskie. - Nie ma za co ich karać - usłyszeliśmy od jednego ze strażników. A wszystko przez drogowców, którzy zapomnieli powiesić zakaz wjazdu z ul. Ossolińskich w Krakowskie Przedmieście. Wykorzystali to kierowcy, którzy przez dwa dni mieli tędy dogodny skrót do ul. Karowej lub w stronę Świętokrzyskiej. Straż miejska mogła się tylko bezradnie przyglądać, ograniczając się do upomnień.

- Zawalił Mostostal [odpowiedzialny za remont ulicy - red.] i wynajęty przez niego podwykonawca, firma Kapropol z Piaseczna - oskarżał wczoraj Wiktor Wojewódzki, jeden z szefów Zakładu Konserwacji i Remontów Dróg, który podlega ratuszowi. Wraz z Januszem Galasem, miejskim inżynierem ruchu, stawił się wczoraj przed południem na feralnym skrzyżowaniu. Zażądał tego wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, do którego dotarła wieść o fuszerce. Urzędnicy sprawdzili znaki drogowe na całej długości Krakowskiego Przedmieścia i w jego okolicach. - Znaleźliśmy kilkadziesiąt usterek, błędów i niedoróbek. W tym takie kurioza jak zakaz wjazdu ustawiony na środku placu Zamkowego - opowiada Wojewódzki. Oprócz tego na okolicznych ulicach roi się od nieaktualnych tabliczek z napisem "objazd". Na rogu Świętokrzyskiej i Krakowskiego w odległości metra od siebie stoją dwie tablice - jedna zakazuje skrętu w lewo, następna zezwala.

- Za oznakowanie uliczek okalających Krakowskie odpowiedzialny jest urząd pana Wiktora Wojewódzkiego. Tak ustalił Zarząd Dróg Miejskich - mówi na to Agnieszka Kuźma-Filipek, rzeczniczka Mostostalu.

Mimo niedoróbek razi też bezczelność kierowców. - Gdy zatrzyma ich straż, mówią, że jadą np. do posesji nr 14. Po czym spokojnie ją mijają. A zatrzymani tłumaczą, że właśnie z tej posesji wyjechali - zżyma się Wojewódzki. Jest jednak szansa, że to się zmieni. Wczoraj po południu na skrzyżowaniu z ul. Ossolińskich zawisnął w końcu znak zakazu wjazdu. - A my zaczniemy odholowywać parkujące nielegalnie samochody - obiecał "Gazecie" Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej.