O sprawie portal Gazeta.pl napisał w sobotę rano. Kilka tysięcy CV nadesłanych do banku Pekao S.A. można było obejrzeć w internecie. Alert24 o sprawie poinformował jeden z naszych internautów.
Na stronie zainwestujwprzyszlosc.pl, z której można było wysyłać aplikacje, w celu podjęcia pracy w banku, można było przeglądać m.in. adresy internetowe. Strona z aplikacjami po naszej interwencji została zablokowana, mimo to dane nadal były do odnalezienia dzięki wyszukiwarkom internetowym. Każdy mógł przeczytać życiorysy młodych ludzi, ich dane osobowe. Michał Serzycki, dyrektor GIODO, już w sobotę mówił: - Bank już przyznał się do błędu, bo przepraszał - powiedział Serzycki. - Banki, które są instytucjami zaufania publicznego, a ich działalność opiera się między innymi na przetwarzaniu danych osobowych. Powinny być awangardą jeśli chodzi o ochronę danych osobowych - dodał Serzycki.
Gazeta.pl: Wpadka Peako S.A.: tysiące CV w sieci
GIODO we wtorkowe południe na swojej stronie opublikowało apel. - W związku z upublicznieniem, w sposób naruszający chronione przez Konstytucję RP, jak i obowiązujące standardy prawa w zakresie ochrony danych osobowych, dane osób które złożyły do Banku Pekao S.A. dokumenty związane z ubieganiem się o pracę w tym Banku, zwracam się z apelem do wszystkich, którzy weszli w posiadanie danych o respektowanie praw tych osób. Apeluję o niewykorzystywanie ich danych, o ich nie rozpowszechnianie, a także o ich usuwanie. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych podjął czynności prawne w celu zgodnego z prawem przetwarzania danych przez Pekao S.A. ale jednocześnie będąc rzecznikiem obywateli w zakresie ochrony ich danych osobowych zwraca się o poszanowanie godności ludzi jako naczelnej wartości państwa prawa, która jest podstawą ochrony danych osobowych - napisało GIODO.
Małgorzata Kałużyńska - Jasak, rzeczniczka GIODO, tłumaczy, że jest to jedna z niewielu możliwości ich działania - Wierzymy, że to pomoże. I dane ludzi nie będą wykorzystywane w nielegalny sposób. Doszliśmy do wniosku, że ze względu na specyfikę internetu i trudność usuwania danych, powinniśmy sami pomóc osobom poszkodowanych. Liczymy na solidarność internautów. Mamy świadomość, że my sami możemy się znaleźć w takiej samej sytuacji. Na razie czekamy na wyniki kontroli i jeśli okaże się, że dane nie wypłynęły na skutek ataku hakerów, to skierujemy sprawę do prokuratury i organów ścigania. Ale doświadczenie uczy, że nawet jeśli dostają oni takie zgłoszenia sprawy rzadko znajdują swój finał w sądzie. Ze względu na małą szkodliwość społeczną. A przecież złamana została ustawa o ochronie danych osobowych, kodeks pracy. Proszę pomyśleć, jak czują się osoby, których szef może się dowiedzieć, że szukają innej pracy - tłumaczy Małgorzata Kałużyńska - Jasak.
- Czekamy na wyniki naszej wewnętrznej kontroli i wyników dochodzenia GIODO. Dane zostały już usunięte i nie są do odnalezienia nawet przez wyszukiwarki - mówi Magdalena Załubska-Król z biura prasowego Pekao S.A. - Na razie jest zbyt wcześnie, żeby mówić o przyczynie i naszych dalszych działaniach w tej sprawie.