Nawet Macierewicz nie miał oryginałów donosów "Bolka"

Czy Jarosław Kaczyński mógł na początku lat 90. widzieć oryginalne dokumenty w sprawie Bolka? Gdyby tak było, to prezes PiS, po 18 latach, przypomniał sobie sensacyjne wydarzenie z najnowszej historii Polski. Bowiem oryginałami nie dysponował nawet Antoni Macierewicz, przy tworzeniu swojej słynnej listy współpracowników SB.

Co przypomniał sobie Jarosław Kaczyński?

Kaczyński twierdzi, że gdy był szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, widział dokumenty, świadczące o związkach Lecha Wałęsy z SB. Miały być wśród nich oryginalne, sprawdzone grafologicznie doniesienia TW "Bolek", które pokazać miał mu ówczesny szef UOP Andrzej Milczanowski. - Kaczyński po prostu kłamie - komentuje Milczanowski w TOK FM.

Kłopot z tym, że o "oryginalnym, sprawdzonym grafologicznie doniesieniu TW Bolek" do dzisiaj nic nie było wiadomo. Jedyna znana ekspertyza grafologiczna (z 1990 roku) była sporządzona na podstawie kopii (a nie oryginału dokumentu) i nie potwierdziła , by autorem doniesienia był Lech Wałęsa. Na ten fakt zwrócił uwagę sąd lustracyjny oraz autorzy słynnej książki IPN (mimo ich obiekcji co do samej ekspertyzy). Jak wygląda historia esbeckich kwitów w uzasadnieniu sądu lustracyjnego, który oczyścił Wałęsę z zarzutów i w książce historyków IPN, którzy zarzucili Wałęsie współpracę z SB na początku lat 70.?

Jakie "kwity" miał Milczanowski?

Andrzej Milczanowski szefował UOP od sierpnia 1990 do stycznia 1992. Odszedł ze stanowiska po konflikcie z premierem Janem Olszewskim. Nowym szefem UOP został wówczas bliski współpracownik Macierewicza Piotr Naimski, który odziedziczył po swoim poprzedniku kopertę z napisem "tajne specjalnego znaczenia". W kopercie było kilkanaście dokumentów na temat Wałęsy. Nie było jednak oryginałów zawierających podpisy, czy donosy autorstwa prezydenta.

Przyznają to nawet historycy IPN Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. Piszą, że jedynymi oryginalnymi dokumentami w kopercie były: tak zwana karta ewidencyjna, z której wynikało, że Wałęsa był zarejestrowany w Wydziale "C" KW MO w Gdańsku i wydruk komputerowy z kartotek MSW. Historycy IPN piszą też, że prócz tego w kopercie "znajdowały się materiały dotyczące kombinacji i gier operacyjnych SB wymierzonych w Lecha Wałęsę". Autorzy przyznają, że były to kopie pokwitowań pieniędzy podpisane Bolek oraz kopia rękopiśmiennego meldunku o sytuacji w Stoczni Gdańskiej z 1971 roku. Dołączona do dokumentów ekspertyza kryminalistyczna nie potwierdziła, że oryginały napisał Lech Wałęsa.

Jakie "kwity" miał Macierewicz?

Czy w ciągu roku Naimski i Macierewicz zdobyli jakieś nowe oryginalne dokumenty w sprawie Wałęsy? To właśnie ci politycy współtworzyli listę tajnych współpracowników SB z 1992 roku i szukali materiałów na ówczesnego prezydenta.

Sąd lustracyjny w 2000 roku wiedział dokładnie co znalazło się w sejfie Piotra Naimskiego, otwartym po obaleniu rządu Jana Olszewskiego. Podczas otwierania sejfu, w którym znajdowały się wszystkie dokumenty na Wałęsę, sporządzono protokół, który podpisali zarówno Macierewicz jak i Naimski. Co było w sejfie, prócz wspomnianej karty ewidencyjnej? Żadnych oryginałów, politycy dysponowali - jak napisał sąd - "tylko i wyłącznie niewiadomego pochodzenia kserokopiami pokwitowań za otrzymane pieniądze, własnoręcznie sporządzonym 'doniesieniem' (kserokopia) oraz spisanymi przez oficerów SB doniesieniami ze słów TW Bolek". Sąd lustracyjny podkreślił, że oskarżenie Wałęsy przez Macierewicza opierało się "wyłącznie na zapisach z rejestrów byłej SB".

Zatem oryginalnego donosu, który dziś przypomniał sobie Jarosław Kaczyński, nie miał nawet Antoni Macierewicz.

Nie wiadomo dlaczego też szef PiS przypomniał sobie tak sensacyjne wydarzenie dopiero dziś, po osiemnastu latach od rzekomego zapoznania się z oryginalnym donosem TW Bolka. Kaczyński wspominał już co prawda o materiałach, które miał mu pokazać Milczanowski. Nie wspominał jednak, że widział oryginalne dokumenty TW Bolek.