Kierowcy mają problem z kupnem biletów parkingowych, bo wrzutnik monet w automatach jest zaklejany. Z wyświetlaczy i tablic informacyjnych nie można nic odczytać, bo zalane są farbą lub zabazgrane graffiti. Automaty często służą też za słupy ogłoszeniowe. - Skala wandalizmu jest taka, że nie nadążamy z czyszczeniem i naprawianiem urządzeń - mówi Wojciech Lejczak, kierownik firmy Cool Ar - Siemens, która obsługuje parkomaty.
W ubiegły piątek firma wyczyściła automaty na ul. Podwale, od pl. Dominikańskiego aż po pl. Czysty obok Domu Towarowego "Centrum". Ale po weekendzie urządzenia znów były zniszczone. - Prowadzimy strefy płatnego parkowania w 14 miastach w Polsce i nigdzie nie spotykamy takiego wandalizmu - mówi Lejczak.
Cool Ar - Siemens obsługuje u nas 180 parkomatów. Co miesiąc naprawiana jest prawie połowa z nich. Firma wydaje na to około 10 tys. zł. W Łodzi, gdzie automatów jest o 40 więcej, niszczone jest średnio tylko co czwarte urządzenie. - We Wrocławiu właściwie każdy automat wymaga comiesięcznej naprawy lub czyszczenia, ale nie mamy tylu pracowników, by temu podołać. Dlatego serwisujemy tylko około 70 - mówi Lejczak. - Koszty ponosimy wszyscy, bo miasto płaci naszej firmie z pieniędzy podatników.
Lejczak twierdzi, że problem całkowicie ignorują straż miejska i policja: - Mimo próśb w komendzie, a nawet wskazywania konkretnych osób odpowiedzialnych za oklejanie parkomatów, sprawy za każdym razem umarzano bądź nawet ich nie podejmowano. Nie wykrywano sprawców, choć większość ulic jest monitorowana. Kamery umieszczone są m.in. na pl. Solnym, ulicach Świdnickiej, Wita Stwosza, Odrzańskiej, na Ostrowie Tumskim i przy moście Uniwersyteckim. Każda rejestruje obraz nawet w nocy. Ale parkometry i tak są niszczone. - Jeżeli ktoś stoi przy automacie, trudno stwierdzić, czy wkłada do niego monetę, czy zakleja go gumą - tłumaczy Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. - Poza tym kamery się obracają, nie wszystko rejestrują.
Na Podwalu automaty zostały zniszczone, choć przy konsulacie niemieckim znajduje się stały posterunek policji. Nie został też ujęty sprawca, który obkleił 40 parkomatów ulotkami reklamowymi, choć były na nich adres i telefon firmy. - Nie zawsze można udowodnić komuś winę - mówi Wojciech Wybraniec z dolnośląskiej policji. - Gdy nie ma świadków, wystarczy, że ktoś się wyprze, że to nie jego ulotki. Ktoś mógł się podszyć pod tę firmę, zrobić jej kawał.
Parkomaty są ubezpieczone od skutków wandalizmu, ale PZU wypłaca odszkodowanie dopiero, gdy straty przekroczą sumę 500 zł. Zwykle udaje się naprawić automat za 200 zł.