Jak dowiedziała się gazeta, pięciu detektywów Scotland Yardu po raz drugi w ciągu trzech miesięcy udało się do Bułgarii, żeby zbadać okoliczności śmierci Markowa, po tym jak otrzymało nowe informacje w tej sprawie.
Andriej Cwietanow, bułgarski oficer zajmujący się sprawą, zdradził gazecie "Dniewnik", że brytyjscy śledczy poprosili go o wgląd do dokumentów dotyczących śmierci Markowa oraz starali się uzyskać pozwolenie na przesłuchanie 40 świadków, w tym dwóch byłych policjantów.
W Bułgarii śledztwo w sprawie śmierci Markowa zamknięto w tym roku w związku z upływem 30 lat od daty jego rozpoczęcia.
Georgi Markow, dramaturg i powieściopisarz, uciekł z komunistycznej Bułgarii w 1969 roku do Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jako dziennikarz BBC, Radia Wolna Europa i Deutsche Welle. Był zażartym przeciwnikiem komunizmu.
Na jego życie dwukrotnie organizowano zamach. Dopiero trzecia próba się powiodła.
7 września 1978 roku Markow został ukłuty parasolką w nogę, kiedy czekał na autobus na przystanku nieopodal mostu Waterloo. Trzy dni później zmarł w szpitalu, zanim policja zdążyła go przesłuchać. Podczas autopsji w jego łydce znaleziono metalową kulkę napełnioną śmiertelną dawką rycyny.
Kiedy upadł reżim komunistyczny w Bułgarii, 10 lat po śmierci Markowa, w siedzibie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Sofii znaleziono skład parasolek z mechanizmem uwalniającym kulkę.
W 1992 roku Oleg Kalugin, były szef bułgarskiego kontrwywiadu, potwierdził, że za zabójstwem Markowa stało KGB, działające na polecenie bułgarskiego przywódcy komunistycznego Todora Żiwkowa.