Opolski festiwal jest dla TVP

W tym roku telewizja publiczna bez owijania w bawełnę pokazała opolanom, że festiwal jest dla niej. A "wspaniała opolska publiczność? jest po to, żeby można było pokazać na wizji, że ktoś ten festiwal oklaskuje

Opolski festiwal już startuje

By jednak oklaskiwać festiwal trzeba się jeszcze na niego dostać, czyli kupić bilety. A tych jest jak na lekarstwo. W tym roku biletów na koncerty festiwalowe jest zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach. Bo telewizja postawiła tak ogromną scenografię, że wraz z miejscami dla reżyserów i ekip technicznych zajęła grubo ponad połowę amfiteatru, dotąd mieszczącego 5 tys. widzów. Ponadto TVP zarezerwowała dla siebie tysiąc biletów, które rozda VIP-om. Dla opolan zostało więc ledwie nieco ponad tysiąc.

W dniu sprzedaży biletów lista kolejkowa (!) liczyła 327 osób. Stały od wieczora dnia poprzedniego. Gdy jednak ruszyła sprzedaż o godz. 9, lista okazała się nieprzydatna, bo i tak po kilkunastu minutach na koncerty, na które było najwięcej chętnych, biletów już nie było. Większość wykupiły koniki, jeden wziął od razu 170 biletów.

Pierwsze aukcje biletowe na największym polskim portalu aukcyjnym Allegro.pl pojawiły się tuż po godzinie 11. Za bilety, które kosztowały 40 zł wystawiający chcieli 120 zł.

Na widowni amfiteatru zasiądzie więc w tym roku najwyżej 2,5 tys. ludzi. Ale zasiądzie na pewno. Bo publiczność jest jednak telewizji potrzebna. Tyle, że ważne jest, żeby się dobrze komponowała z tłem. Dlatego z korony amfiteatru mają zniknąć pomieszczenia małej gastronomii. - Kamery pokazują publiczność, więc i koronę amfiteatru, a budki z jedzeniem nie wyglądają dobrze w kadrze. Przez lata nie udawało nam się tego problemu ominąć, wiec cieszę się, że w tym roku się to uda - wyznała autorka scenografii Anna Mioduszewska.

Ważny szoł, nie zwierzęta

W trosce o scenografię TVP zawiesiła kilkunastometrowy baner festiwalowy na budynku urzędu wojewódzkiego i zasłoniła dostęp do gniazd żyącym tam jerzykom. Ptaki są pod ścisłą ochroną, na dodatek mają okres lęgowy. Telewizja miała jednak na to zgodę z Ministerstwa Środowiska.

W ścianie budynku jest ponad 20 gniazd jerzyków. Zasłonięcie ich banerem jest dla ptaków śmiertelnie niebezpieczne, bo te, które były w gniazdach, podczas montażu zostały w nich uwięzione. A te, które wtedy wyleciały, już nie mogą do nich wrócić. I od środy około 50 ptaków krążą nad budynkiem, co chwila zawracając.

Radek Brzózka, rzecznik festiwalu, mówi, że baner jest niezbędny, bo jest elementem scenografii i nie sposób go usunąć. - Telewizja ma na wszystko niezbędne pozwolenia i to z samego ministerstwa. Poza tym na banerze wycięliśmy dziury, by ptaki mogły spokojnie wlatywać i wylatywać z gniazd - zapewnia.

W czwartek popołudniu minister ochrony środowiska cofnął pozwolenie na zawieszenie baneru na urzędzie. W nocy ma zostać zdjęty.

Musioł, a kto to?

O tym, że TVP nie liczy się z opolanami świadczy też fakt zasłonięcia pomnika twórcy festiwalu Papy Musioła Banerem oczywiście.

Halina Żyła, szefowa Towarzystwa Przyjaciół Opola, które doprowadziło do postawienia w Opolu pomnika Papy Musioła, jest oburzona. - To po prostu skandal - mówi. - Byłam tam, widziałam Papę zastawionego rusztowaniem. To niebywałe. Dzwonią do mnie zwykli mieszkańcy, dzwonią członkowie Towarzystwa, dzwonił autor pomnika Wit Pichurski. To się w głowie nie mieści.

I dodaje: - Nie jako radna, nie jako szefowa Towarzystwa, ale jako zwykła opolanka uważam, że to, co wyprawia TVP w naszym mieście jest niedopuszczalne. Oni po prostu nie szanują niczego lokalnego, niczego, co ma dla nas jakąś wartość. Najpierw te nieszczęsne jerzyki, teraz Papa Musioł. Członkowie ekipy telewizyjnej zachowują się w naszym mieście po prostu okropnie, wystarczy popatrzeć, jak parkują na ulicach swoje samochody. Po prostu lekceważą mieszkańców na każdym kroku.

Ale konferansjerzy podczas koncertów nie raz będą komplementować "wspaniałą opolską publiczność". Może i wspaniałą, ale z Opolem mająca coraz mniej wspólnego.