12-latek do policjantów: to ja ukradłem quada

Zgłoszenie o niecodziennym napadzie otrzymali żywieccy policjanci. 12-latek napadł na młodszego kolegę i zabrał mu quada. Potem sam przyszedł do komendy i przyznał się do winy.

Poniedziałkowy wieczór, osiedle Zgody w Żywcu. Siedmiolatek jeździ na quadzie-zabawce. Nagle dopada go jakiś niewiele starszy chłopak. Uderza dziecko, zabiera mu siłą quada i odjeżdża w siną dal. Napadnięty chłopczyk skarży się mamie, a ta, zdenerwowana, dzwoni na policję. Opisuje, jak wyglądał napastnik.

Policjanci jadą na miejsce. Chwilę później do miejscowej komendy zgłasza się poszukiwany przez nich napastnik. Ma... 12 lat. Przychodzi sam, bez rodziców. Najprawdopodobniej po osiedlu zdążyło się roznieść, że szukają go policjanci i chłopak się wystraszył. Przyznaje się do zabrania siedmiolatkowi quada. Nic mu za to nie grozi. - Dzieci w takim wieku nie ponoszą jeszcze odpowiedzialności karnej - tłumaczy Paweł Roczyna, oficer prasowy żywieckiej policji.

Dlatego komenda prześle zebrany materiał do sądu rodzinnego, ale tylko dla informacji, że takie wydarzenie miało miejsce. Gdyby chłopak był starszy, jego wybryk zostałby potraktowany jako rozbój. Napadniętemu dziecku nic się na szczęście nie stało. Jego quad też się po kilku godzinach odnalazł. Napastnik porzucił go w trawie na drugim końcu miasta.