Sąd po stronie babki przeciw matce lesbijce

Wrocławski sąd rodzinny zdecydował dzisiaj, że czteroletnia Marysia, o którą walczyły matka z babką, ma zamieszkać z babcią, która stanie się jej rodziną zastępczą. Sąd ograniczył matce, Annie K., prawa rodzicielskie. Zdaniem Anny K. matka nie chciała jej oddać córki, ponieważ jest lesbijką. Babcia zaprzecza i twierdzi, że córka po prostu jest niedojrzała i nie powinna opiekować się dziewczynką. Sąd w uzasadnieniu postanowienia podkreślił, że nie zajmował się kwestią preferencji seksualnych matki dziecka

Annie K. pomaga Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która monitoruje tę sprawę, jako sytuację w Polsce precedensową.

23-letnia dziś Anna K. w maju 2006 roku oddała dwuletnią wówczas córeczkę Marysię (którą sama wychowywała), pod opiekę swojej matki Małgorzaty F.-K. Tłumaczy, że była wówczas w trudnej sytuacji - załamała się psychicznie, gdyż została zgwałcona, potem zaszła w ciążę i poroniła. Chciała, żeby Marysia zamieszkała z matką, w jednym z miast w Wielkopolsce, do czasu, aż powróci do równowagi.

Gdy po kilku miesiącach, Anna K., która studiowała i pracowała we Wrocławiu, zgłosiła się po córkę, Małgorzata F.-K. odmówiła wydania wnuczki. Wniosła też do sądu o ograniczenie jej praw rodzicielskich i ustanowienie jej rodziną zastępczą dla dziecka. Uzasadniała to złym towarzystwem, w jakim obraca się córka, tym, że brała narkotyki, a nawet sugerowała, że dziewczynka była wykorzystywana seksualnie przez partnerkę jej córki. Przekonywała, że Anna K. jest nieodpowiedzialna, m.in. tym, że chorując na padaczkę, trenuje boks.

W ciągu jednego dnia, sąd w miejscowości, w której mieszka matka, taką decyzję wydał. W uzasadnieniu napisał, że opiera się na informacjach dostarczonych przez Małgorzatę F.-K. (których sam nie sprawdził), że towarzystwo, w jakim przebywa Anna K. budzi zastrzeżenia, zwłaszcza z uwagi na podejrzenie przyjmowania środków odurzających.

Anna K. mogła się widywać z córką raz na dwa tygodnie w obecności pracownika socjalnego. Małgorzata F.-K. przeprowadziła się z Marysią i Anna nie wiedziała, gdzie ich szukać.

Anna K. twierdzi, że matka chce jej odebrać dziecko, bo boi się samotności i od zawsze przeszkadza jej to, że córka jest lesbijką. Przekonuje, że owszem, kiedyś brała narkotyki - gdy była nastolatką i mieszkała z matką - ale od sześciu lat już nie bierze. Przyznaje, że w przeszłości miała problemy - jako 15-latka próbowała się zabić, rok później się samookoleczyła się, ale to już minęło. Teraz jej życie się ustabilizowało i dlatego uważa, że córeczka powinna mieszkać z nią. - Nie zrobiłam nic złego, żeby mi odebrano własne dziecko - przekonuje. Płakała, gdy opowiadała sądowi, jak córka rozpacza, gdy musi się z nią rozstawać.

Podczas procesu biegli psycholog, psychiatra i pedagog wydali jednak opinię bardzo dla niej niekorzystną. Że jest niedojrzała emocjonalnie, jest egocentryczką, manipuluje otoczeniem, które traktuje instrumentalnie, nie potrafi sobie radzić z trudnymi sytuacjami. Ale jest w wieku, kiedy charakter się jeszcze kształtuje. Dlatego, według nich, Marysia powinna na razie zostać z babcią, ale przejściowo. Zalecili mediacje z udziałem specjalisty, aby dzięki nim, łagodnie, dziewczynka mogła w końcu wrócić do matki. Wykluczyli też, aby mała była molestowana seksualnie.

Wrocławski sąd wydając postanowienie, zaznaczył na wstępie, że przedmiotem sprawy nie było rozstrzyganie, czy osoba o orientacji homoseksualnej może być matką, ale to, czy dla dobra dziecka powinno ono dalej mieszkać z babcią, z którą jest od dwóch lat, czy też z matką.

Sąd stwierdził, że choć zarzuty Małgorzaty F.-K. w stosunku do córki się nie potwierdziły, to jednak ujawniły się nowe okoliczności, jaką była niekorzystna dla matki opinia biegłych.

Zdaniem sądu trudno byłoby teraz gwałtownie przenosić dziecko do matki. W tym celu sąd obu kobietom poddanie się terapii, aby mogły się porozumieć w sprawie przyszłości dziewczynki.

Anna K. nie chciała komentować postanowienia. - Będę się odwoływać od tej decyzji, będę walczyć o córkę dalej - zapowiedziała.

Małgorzata F.-K.: - Wreszcie ktoś potraktował mnie serio. Oczywiście poddam się terapii. Chciałabym się z córką pogodzić, ale najpierw ona musi zacząć ze mną rozmawiać.