Czy detektyw Rutkowski wróci za kratki?

Do katowickiego sądu trafił wniosek o wycofanie kaucji za kandydującego w wyborach do Senatu detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Jest on oskarżony o udział w śląskiej mafii paliwowej. - W tej sytuacji detektyw może wrócić za kratki - przyznają sędziowie.

Zwrotu pieniędzy domaga się Magdalena Rutkowska, była przyjaciółka najsłynniejszego polskiego detektywa oraz była prezes jego firmy. To jej matka rok temu zebrała 80 tys. zł kaucji i wpłaciła na konto katowickiego sądu. Po wyjściu z aresztu w Bytomiu Rutkowski rozstał się jednak z Magdaleną. Teraz ona i jej matka chcą, żeby sąd zwrócił im wpłacone za detektywa pieniądze. - Przejrzałyśmy na oczy i nie chcemy ręczyć własnym majątkiem za patologicznym kłamcą - wyjaśnia Rutkowska.

Złożony przez nią wniosek może skomplikować sytuację detektywa, który startuje teraz w wyborach uzupełniających do Senatu na Podkarpaciu. Katowicki sąd zajmie się sprawą na początku czerwca, a głosowanie odbędzie się 22 czerwca. Co będzie, jeżeli sędziowie postanowią zwrócić Rutkowskiej kaucję? - Mogą zdecydować o zastosowaniu wobec detektywa każdego środka zapobiegawczego, nie wyłączając tymczasowego aresztowania - mówi sędzia Hanna Szydziak, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Katowicach.

To nie koniec kłopotów detektywa. Rutkowska zawiadomiła bowiem śląską policję, że kiedy detektyw siedział w areszcie, wyłudził od niej 200 tys. zł. - Kupiłam mu do celi telewizor, dawałam pieniądze, żeby mógł robić zakupy w areszcie, organizowałam obronę i płaciłam pensje jego pracownikom, bo chcieli składać pozwy do sądu pracy - wylicza była przyjaciółka detektywa.

Krzysztof Rutkowski nie obawia się powrotu za kratki. Zapewnia, że w każdej chwili jest gotowy zebrać 80 tys. zł i wpłacić na konto sądu. Podkreśla też, że nie wyłudził od swojej byłej przyjaciółki żadnych pieniędzy. - Po wyjściu na wolność dałem mamie Magdy 49 tys. zł, co rekompensowało poniesione przez nią wydatki - mówi detektyw.

Rutkowska: - To bzdura. W sumie był nam winien 250 tys. zł.

Po wakacjach Krzysztof Rutkowski zasiądzie na ławie oskarżonych katowickiego sądu. Prokuratura zarzuca mu współpracę ze śląską mafią paliwową oraz pranie brudnych pieniędzy. Firma detektywa w latach 2001-03 zajmowała się doradztwem prawnym i ochroną transportów w firmie Em-Trans Henryka M., śląskiego barona paliwowego. Rutkowski był wtedy posłem Samoobrony. Do Em-Transu oddelegował swoich zaufanych ludzi - Wojciecha G., byłego oficera UOP, i jego siostrę Halinę G., byłą pracownicę departamentu kontroli skarbowej Ministerstwa Finansów. Zdaniem prokuratury detektyw kazał im wystawić faktury za szkolenia i działania, które nigdy nie zostały zrealizowane.

Kiedy w lipcu 2006 r. Rutkowski został zatrzymany przez katowicką ABW, Magdalena Rutkowska przyjechała na Śląsk i trzy dni koczowała przed prokuraturą. Ze łzami w oczach zapewniała detektywa, że wszystkie będzie dobrze, a kiedy wprowadzano go do katowickiego sądu, wysyłała mu całusy na dłoni.