Gurović zawieszony na mecz

Milan Gurović, który w finałowym meczu nr 4 trzykrotnie atakował pięściami Thomasa Kelatiego został zawieszony na jeden mecz. - To minimalna kara w tej sytuacji, ale chciałem być konsekwentny - tłumaczy prezes Polskiej Ligi Koszykówki Janusz Wierzbowski, który podjął decyzję o karze.

Adam Romański na blogu: Dałbym trzy mecze kary. Ewentualnie dwa

Do bójki doszło w 13. minucie niedzielnego meczu w Prokomu Trefla z PGE Turowem Zgorzelec w Sopocie. Gurović sfaulował, a potem rzucił się z pięściami na Kelatiego i uderzył go. Na parkiet wbiegli rezerwowi obu drużyn (więcej z Prokomu) i zaczęła się awantura.

Iwo Kitzinger z Turowa pchnął Gurovicia w stronę Kelatiego i Serb znów machał pięściami. 33-letniego skrzydłowego Prokomu zatrzymali w końcu pozostali zawodnicy, ale po kilkudziesięciu sekundach Gurović jeszcze raz zaatakował Kelatiego. Sędziowie ukarali go przewinieniem dyskwalifikującym i wyrzucili go z sali. Kelati dostał przewinienie techniczne, Kitzinger uniknął kary.

W poniedziałek karała PLK. Gurović został zawieszony na jeden mecz. - W tym sezonie doszło już do podobnej bójki i wtedy obaj koszykarze zostali zawieszeni właśnie na jeden mecz - mówi Wierzbowski. Prezesowi chodziło o zajście z meczu Polpak Świecie - Kotwica Kołobrzeg, po którym Nenad Sulović i Chris Daniels nie mogli zagrać w jednym spotkaniu.

Gurović atakował jednak trzykrotnie. - Niedzielną bójkę potraktowałem tak, jak tamtą. Przecież nie będę mierzył siły ciosów - mówi Wierzbowski odpierając zarzuty o zbyt pobłażliwym potraktowaniu Serba. - Dziennikarze chcieliby większej kary, bo mecz był transmitowany w TV4. A proszę pokazać mi inną ligę, w której po jednej awanturze sięgnęły 70 tys. złotych - dodaje prezes PLK.

Wierzbowski ukarał także Kitzingera (10 tys. zł), Kelatiego (3 tys.) oraz oba kluby za wtargnięcie na parkiet zawodników z ławki (po 15 tys.). Prokom dodatkowo zapłaci 7,5 tys. za wbiegnięcie kibiców na boisko po zwycięskim rzucie Simonasa Serapinasa (do końca meczu zostało jeszcze wtedy pół sekundy).

Co na to klub z Sopotu? - Przyjmujemy kary i liczymy, że prowokatorzy tych zajść w końcu się opamiętają - mówi dyrektor Prokomu Jacek Jakubowski. Gurović nie odbierał telefonu. Po meczu Serb powiedział "Przeglądowi Sportowemu", że przed bójką był prowokowany przez Kitzingera i Kelatiego. - Ale oczywiście mocno przesadziłem z reakcją - dodał.

Prokom wygrał mecz 73:70 i wyrównał stan rywalizacji do czterech zwycięstw na 2-2. W środę piąty mecz w Zgorzelcu (transmisja w Polsacie Sport, najprawdopodobniej od 17.50, choć może się rozpocząć 10 minut wcześniej), bez Gurovicia. Serb w czterech dotychczasowych meczach finału zdobywał przeciętnie po 14,8 punktu. Znakomicie zagrał w spotkaniu nr 3 - jego 34 punkty to rekord finałów od kiedy powstała liga zawodowa (sezon 1998/99). Sopocianie wygrali ten mecz 80:76.

Gurović to zawodnik utytułowany (był mistrzem świata w 2002 roku), ale i kontrowersyjny. W lidze serbskiej zdarzało mu się opluć sędziego albo wejść na trybuny, żeby szarpać się z kibicem. Ale jego największym wybrykiem jest wytatuowanie sobie nad lewym łokciem podobizny Dragoljuba "Draży" Mihajlovicia - serbskiego bohatera II wojny światowej, który zawierał taktyczne sojusze z faszystami, zaciekle zwalczał komunistyczną partyzantkę Josipa Broz-Tity oraz chorwackich ustaszy. W latach 90. stał się symbolem serbskich nacjonalistów, którzy do jego czetników odwoływali się w walkach z Chorwatami i Słoweńcami. Dlatego w tych krajach Gurović jest nienawidzony.

Czy kara dla Milana Gurovicia jest adekwatna do czynu?