Marcinkiewicz: wariograf tylko u prokuratora

"Mogę poddać się badaniu wariografem" - tak jeszcze wczoraj w wywiadzie dla portalu Gazeta.pl mówił Kazimierz Marcinkewicz. Były premier w ten sposób chciał udowodnić, że to on mówi prawdę. Wykrywacz kłamstw miał zweryfikować oskarżenia byłego premiera wobec Lecha Kaczyńskiego. Marcinkiewicz twierdzi, że prezydent w 2005 roku prosił szefa ABW o inwigilację ówczesnego premiera.

Radio TOK FM postanowiło pomóc byłemu premierowi - i dlatego znalazło fachowca. Za pośrednictwem radia badanie na wykrywaczu kłamstw zgodził się przeprowadzić Jacek Bieńkuński, ekspert psychofizjologicznych badań poligraficznych. Ale były premier pomocy nie przyjął: "Nie będę robił show. Ja to mówię w kontekście ewentualności sprawdzania przez organa do tego powołane. W show żadnym nie będę uczestniczył" - powiedział w rozmowie z TOK FM Marcinkiewicz. Były premier dodał, że takie badanie wykona tylko wtedy, gdy zleci mu to prokuratura.

Kamiński nie wyklucza sądu

Prezydencki minister Michał Kamiński o zmianie decyzji Marcinkiewicza mówi krótko: "Mam wrażenie, że Kazimierz Marcinkiewicz trochę się zapętlił w tym wszystkim. Ale jest dorosłym człowiekiem, więc wie co robi".

Kancelaria Prezydenta zastanawia się czy podjąć jakieś kroki prawne przeciwko Marcinkiewiczowi. Kamiński nie chce zdradzić jednak o co konkretnie chodzi.