Produkcja wcale nie zwalnia

Po słabych marcowych danych, gdy produkcja przemysłowa wzrosła o zaledwie 1 proc. w skali roku, pojawiły się głosy, czy aby to nie pierwsza jaskółka spowolnienia. Jednak kwietniowe dane te wątpliwości rozwiały

W kwietniu wzrost produkcji sprzedanej przemysłu powrócił do dwucyfrowego poziomu i sięgnął 14,9 proc. w skali roku - wynika z danych opublikowanych w środę przez Główny Urząd Statystyczny. Nawet po wyeliminowaniu czynników sezonowych (w zeszłym roku święta wielkanocne były w kwietniu, więc w tym roku było więcej dni roboczych) produkcja i tak wzrosła o solidne 11,9 proc. - To bardzo dobry wynik, szczególnie patrząc na sytuację globalną. Świadczy on o tym, że PKB cały czas rośnie w Polsce w tempie powyżej 5,5 proc. - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska.

W kwietniu produkcja przemysłowa wzrosła w 25 spośród 29 działów przemysłu. Najwyższe wzrosty zanotowała branża elektromaszynowa. Przykładowo wzrost produkcji instrumentów medycznych, precyzyjnych i optycznych, zegarów i zegarków sięgnął 47,1 proc. w skali roku, a produkcji samochodów, przyczep i naczep - 37,2 proc. Mocno też się trzyma produkcja budowlano-montażowa, która wzrosła w kwietniu o 23 proc. w stosunku do kwietnia 2007 r. (po wyeliminowaniu czynników sezonowych o 15 proc.).

Jednak firmom coraz bardziej dają się we znaki rosnące koszty - m.in. rosnące płace czy ceny surowców. Co prawda według danych GUS w I kwartał tego roku przedsiębiorstwa niefinansowe zatrudniające 50 i więcej osób poprawiły swoje wyniki finansowe - ich przychody wyniosły 439,4 mld zł, a wynik finansowy netto - 20,4 mld zł. Ale z drugiej strony ich koszty rosną nieco szybciej niż przychody, pogarsza się też wskaźnik ich rentowności, a coraz mniejszy odsetek firm wykazuje zysk (66,9 proc. w I kw. 2008 r. wobec 69 proc. w I kw. 2007 r.). - Szczególnie uderzający jest znaczny spadek odsetka rentownych firm wśród eksporterów, którzy oprócz rosnących kosztów krajowych ponoszą ciężar silnego złotego - zauważają w komentarzu ekonomiści Banku BPH. Odsetek ten spadł z poziomu 76,3 proc. w I kw. 2007 r. do 71,7 proc. w I kw. 2008 r.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. - Silny złoty poprzez ceny importowane powstrzymuje silniejszy wzrost cen towarów w Polsce - mówi Jacek Wiśniewski. To między innymi dzięki temu wskaźnik cen produkcji przemysłowej w kwietniu spadł do poziomu 2,5 proc. w skali roku (z 2,9 proc. w marcu), czyli poniżej oczekiwań rynku. Przyczynił się do tego słabszy wzrost cen w górnictwie i przetwórstwie przemysłowym.

Zdaniem członka Rady Polityki Pieniężnej Haliny Wasilewskiej-Trenkner, gdyby nie silny złoty - stopy procentowe musiałyby być dużo wyższe (obecnie główna jest na poziomie 5,75 proc.). - Pewnie dzisiaj mielibyśmy stopę procentową - gdyby pozostałe czynniki kształtowały się tak samo - w granicach 7,5 - 8 proc., a inflację - obawiam się, że niedużo niższą niż obecnie - ok. 4 proc. - powiedziała w środę Wasilewska-Trenkner w wywiadzie dla Radia PiN.

Dla członków RPP niepokojący może być wzrost tzw. inflacji bazowej. Inflacja bazowa "netto", nieuwzględniająca cen żywności i paliw osiągnęła w kwietniu 2,8 proc. (w marcu 2,7 proc.). - Rośnie, bo duży popyt na usługi ciągnie ich ceny do góry - tłumaczy Wiśniewski. To w połączeniu z danymi, które świadczą o ciągle szybkim tempie rozwoju gospodarczego w Polsce, zdaniem ekonomistów skłoni członków Rady do kolejnej podwyżki stóp procentowych o 0,25 pkt proc. Analitycy zastanawiają się jednak nad tym, kiedy to nastąpi: już na przyszłotygodniowym posiedzeniu RPP czy dopiero w czerwcu, gdy członkowie Rady będą mieli dodatkowe informacje, m.in. nowy raport inflacyjny i dane dotyczące PKB za I kw.