Żołnierz został odesłany z Iraku do domu po tym, jak iracka policja odnalazła na poligonie strzeleckim podziurawiony kulami Koran. Armia zapowiadała już w zeszłym tygodniu, że żołnierz zostanie usunięty z jednostki, odesłany do domu, a następnie wyrzucony z armii.
Jego personalia pozostają mediom nieznane, wiadomo jedynie że to sierżant jednostki strzelców wyborowych.
- Amerykański prezydent przeprosił w imieniu Stanów Zjednoczonych... obiecując, że żołnierz trafi przed sąd - cytuje oświadczenie premiera Malikiego agencja Reutera. Al-Maliki wspomniał też o "gniewie ludu", jaki wywołał incydent.
Rzecznik amerykańskiej armii w zeszłym tygodniu określił wydarzenia jako "poważne i głęboko kłopotliwe", ale zaznaczył jednocześnie, że był to "odizolowany incydent i wynik działania jednego żołnierza". Armia już wcześniej przeprosiła lokalnych przywódców duchowych i sprezentowała im egzemplarz Koranu.