Protestujący domagają się podwyżek i rozpoczęcia rozmów na ten temat, dlatego dziś ponownie wzięli urlopy na żądanie lub zwolnienia lekarskie. Do pracy nie przyszło w sumie ponad 60 techników elekroradiologii, fizjoterapii i analityków medycznych.
Najbardziej wzburzeni byli odsyłani z kwitkiem klienci laboratorium:
Zabiegów nie prowadził także dział rehabilitacji. Do pracy nie przyszedł ani jeden fizjoterapeuta, a telefonujący pacjenci zapraszani byli na jutro.
Jak zapewnia kierownik zakładu rehabilitacji Małgorzata Tokajuk, żadnemu z pacjentów nie przepadną planowe zabiegi. To jednak oznacza, że za dwa tygodnie pracownicy działu rehabilitacji będą musieli uporać się z nadmiarem pacjentów. Tokajuk zapewniła, że zakład postara się tak rozłożyć pracę - wydłużając nawet czas pracy - tak, by pacjenci skorzystali z zapisanych zabiegów.
Natomiast dyrekcja szpitala twierdzi, że mimo trudności szpital funkcjonuje normalnie, a protestujący mogą spodziewać się konsekwencji, jeśli okaże się, że nie wykonali poleceń służbowych.
Protest potrwa do jutra.